Chcą dojść na szczyt z wychowankami. Jak w Gdyni odbudowuje się koszykarską potęgę

Co kojarzy Ci się z Gdynią? Na to pytanie wiele osób odpowiedziałoby pewnie, że Morze Bałtyckie. Ale w tym nadmorskim mieście działa grupa pasjonatów, która ciężko pracuje na to, by z Gdynią kojarzyło się coś jeszcze – żeńska koszykówka. Od lat w Gdyńskim Towarzystwie Koszykówki kształci się przyszłe reprezentantki Polski.

Gdy rozmawiamy z Magdaleną Szymkiewicz, 18-latka jest właśnie po dniu pełnym treningów z najlepszymi koszykarkami w Polsce. To jej pierwsze seniorskie zgrupowanie kadry. Miejsce w reprezentacji wywalczyła sobie dzięki występom w aż dwóch ekstraklasowych drużynach – VBW Arce Gdynia i GTK Gdynia – oraz w rozgrywkach młodzieżowych. Dziewczyna może uchodzić za symbol gdyńskiego projektu, który zdominował młodzieżowe rozgrywki koszykówki kobiet w naszym kraju. Projektu – bo chodzi przecież o dwa kluby, razem tworzące pełną piramidę szkoleniową.

– Nasze zespoły ekstraklasowe i euroligowe miały swoje lata świetności i w klubie bardzo chcielibyśmy nawiązać do tamtych sukcesów. U nas dziewczyny mają możliwość gry na każdym poziomie. Tak było zawsze i to właśnie mi się podobało: że stawiamy na młode dziewczyny, że chcemy mieć swoje wychowanki i z nimi osiągać sukcesy, ale przede wszystkim szkolić je pod takim kątem, żeby w przyszłości zasiliły reprezentację Polski, po drodze zaliczając reprezentacje młodzieżowe – wyjaśnia Karolina Wieczorek, trenerka sekcji U-19 GTK. Jej grupa w tym roku zdobyła mistrzostwo Polski w swojej kategorii, a także Młodzieżowy Puchar Polski. Sukcesów GTK było jednak więcej: złoty medal MP zdobyły zawodniczki U-13, koszykarki grające w kategorii U-15 były szóste w skali kraju, a dziewczęta z kategorii U-17 doszły do półfinałów mistrzostw Polski.

Sekcja U-19 GTK – mistrzynie Polski w 2021 r.
Fot. archiwum GTK

– Uważam, że dla młodych zawodniczek to jest po prostu najlepszy klub w Polsce – mówi wprost Szymkiewicz, która zaczynała karierę w klubie Bryza Kolbudy. Wygląda na to, że podobne zdanie ma zarząd Energa Basket Ligi Kobiet – GTK otrzymało od ekstraklasy nagrodę za „największy wkład w promocję nowych talentów”. W dużej mierze to docenienie przyjętej w 2020 r. strategii wystawienia drugiej gdyńskiej drużyny w ekstraklasie. Oprócz VBW Gdynia w tym sezonie występowało również GTK, zespół, który w odróżnieniu od pozostałych drużyn ekstraklasowych opierał się tylko na młodych zawodniczkach z Polski. Najstarsza miała 23 lata. – Mieliśmy tak sporą grupę młodzieży, że nie mieściła się ona w zespole VBW. Jednocześnie zakładaliśmy, że młodzież musi się ogrywać już w konfrontacji z najlepszymi zawodniczkami z innych zespołów ekstraklasy, a nie w I lidze, stosunkowo słabszej – tłumaczy prezes GTK i VBW Arki Bogusław Witkowski.

Młodzież z GTK w tym sezonie nie wygrała ani jednego spotkania, lecz to nikogo nie zniechęciło. W sezonie 2021/2022 znów mają wystąpić dwie drużyny z Gdyni. – Przy tej konfiguracji mamy pewność, że jeśli zawodniczka ma talent i umie ciężko pracować pod okiem doświadczonych trenerów, to u nas będzie miała możliwość wykonywania zawodu sportowca – podkreśla Witkowski.

Gdynia wyznacza kierunek

Polski Związek Koszykówki w pełni popiera działania projektu z Gdyni. – Mieliśmy ich opinię i można powiedzieć, że projekt wcielany w ekstraklasie żeńskiej w nowym sezonie [2021/2022 – przyp. red.] stanowi pokłosie przemyśleń, do których asumpt dała nasza postawa. Od nowego sezonu na parkiecie będzie musiała zawsze przebywać jedna zawodniczka z Polski w wieku poniżej 23 lat – zwraca uwagę Witkowski. Jednocześnie przyznaje, że młoda zawodniczka nie wytrzyma 40 minut ciężkiej walki w ekstraklasie, więc wszystkie zespoły będą musiały mieć dwie–trzy przedstawicielki młodzieży. – Dla nas to akurat nie jest problemem – dodaje.

Sekcja U-11
Fot. archiwum GTK

W Gdyni znów chcą mieć klub, który nie będzie miał sobie równych w Polsce, a i w Europie będzie jednym z najlepszych. Zdecydowano się zatem na zatrudnienie Agnieszki Bibrzyckiej, która z zespołem z Gdyni wielokrotnie zdobywała mistrzostwo Polski i grała w finałach Euroligi. Po zakończeniu kariery zaoferowano jej funkcję dyrektora sportowego klubu. – To było magnesem przyciągającym zarówno zawodniczki, jak i trenerów – zdradza Witkowski. W dużej mierze dzięki Bibrzyckiej udało się ściągnąć do Gdyni jej byłego trenera Gundarsa Vētrę. Pierwszy Europejczyk, który dostał angaż w NBA, dziś prowadzi zespół mistrzyń Polski, VBW Arkę Gdynię.

Do trenowania zespołu GTK w ekstraklasie wybrano z kolei Jelenę Škerović. Prezes podkreśla, że była rozgrywająca gdyńskiego klubu świetnie sobie radzi z młodzieżą. Jej praca na tyle spodobała się ojczystej federacji Škerović, że zaoferowano jej prowadzenie seniorskiej reprezentacji Czarnogóry. – Jej zespół awansował do EuroBasketu, czego naszej kadrze się nie udało. To tylko pokazuje, że Jelena umie postępować zarówno z seniorkami, z wielkimi gwiazdkami, jak i z młodzieżą – mówi Witkowski.

Od lat związana z klubem jest też Karolina Wieczorek. W 1998 r. zdobyła z gdyńskim zespołem brązowy medal mistrzostw Polski juniorek. Później robiła statystyki dla ekstraklasowego zespołu, a następnie zdecydowała się na studia na Akademii Wychowania Fizycznego, gdzie wybrała specjalizację koszykarską. Od 2008 r. szkoli zawodniczki. Z biegiem lat zaczęła prowadzić coraz starsze grupy, by w końcu objąć drużynę U-19. Dowodzi, że w Gdyni są ambicje, by szkolić nie tylko koszykarki, lecz także trenerów. Pracuje ponadto w młodzieżowych reprezentacjach Polski. Prezes GTK porównuje ją do Feliksa Stamma: – Jako bokser nie osiągnął spektakularnych sukcesów, ale jako trener stworzył polską szkołę boksu. Karolina grała u nas jako juniorka i w I lidze. Była zawodniczką do zmiany. Jako trenerka postawiła na samokształcenie. Jeżeli gdziekolwiek był jakiś kurs, jakiś obóz, camp dla trenerów, to Karolina uzupełniała tam swoją wiedzę, podpatrywała trenerów w drużynach seniorskich i dlatego zespoły, które prowadziła na poziomie kadetów czy juniorek, osiągały tytuły mistrza Polski – twierdzi Witkowski. W samych superlatywach wypowiada się o Katarzynie Wieczorek również Magdalena Szymkiewicz: – Myślę, że oddałaby życie za swoją drużynę. Jest niesamowicie zżyta z zawodniczkami. Grałam u trenerki długo, w reprezentacji i w klubie, i mogę powiedzieć, że ona robi bardzo dobrą atmosferę w drużynie. Nie mogę jej nic zarzucić.

Sekcja U-15
Fot. archiwum GTK

Media zazwyczaj więcej uwagi poświęcają zawodniczkom, niemniej w Gdyni nikt nie ma wątpliwości, że jedną ze składowych sukcesu klubu są właśnie trenerzy. – To taka kadra, która rodzi się w klubie, rodzi się wśród nauczycieli pełnych pasji, którzy nie kończą lekcji równo z dzwonkiem. Dajemy im szansę – stwierdza prezes GTK.

Szkoleniowiec prowadzi drużynę przez kilka lat. W tym czasie musi się odnajdywać w różnych rolach. Czasem jest dla swoich podopiecznych przyjacielem, czasem psychologiem, innym razem pełni funkcję specjalisty od motoryki. O tym, jak zarządzać drużyną, decyduje samodzielnie. Witkowski objaśnia, że tak jak każdy nauczyciel polskiego sam wyznacza priorytety na swoich lekcjach, tak trener decyduje, jaki system gry wybrać. Oczywiście szkoleniowcy konsultują się między sobą, mogą też korzystać z rady największych autorytetów: Agnieszki Bibrzyckiej, Gundrasa Vētry i Jeleny Škerović. – Na dziś mogę mieć jeden ulubiony system, jeżeli mam do tego pasującą drużynę. Rok później mogę mieć taki zestaw zawodniczek, który tego systemu nie przyswoi, w związku z tym muszę inaczej ułożyć drużynę. Jak mam dziesięciu Lewandowskich, to raczej atakujemy, a jak mam dziesięciu Szczęsnych, to raczej wszyscy się bronimy – tłumaczy Witkowski.

Choć klub walczy o najwyższe cele we wszystkich kategoriach klubowych, to nie ma mowy o rywalizacji między szkoleniowcami. – Najważniejsze w tym wszystkim są dzieciaki i szkolenie. Życzylibyśmy sobie wszyscy, żeby nasze wychowanki wybiegły na parkiet ekstraklasy, i myślę, że to jest najistotniejsze. Wychowanie reprezentantki Polski, która z orzełkiem na piersi będzie biegała po parkiecie, daje największą satysfakcję. A nawet jeśli nasze podopieczne nie zostaną koszykarkami, to ważne jest to, żeby wychować je na dobrych ludzi. To chyba kluczowe dla nas wszystkich. Medale to sprawa drugorzędna. Tam, gdzie jest dobre szkolenie, są i one – podkreśla Wieczorek.

Perfekcyjna organizacja

Znaczący czynnik w GTK to również selekcja zawodników. Kiedyś bazą była szkoła sportowa w Gdyni, ale później zdecydowano się na uruchomienie klas sportowych o profilu koszykówki w kilku gdyńskich szkołach. – Wiadomo, że im więcej dzieciaków, tym lepsza selekcja – zauważa Wieczorek. Na początku dzieci mają treningi w ramach lekcji w klasach sportowych, a później, jeśli trenerzy chcą zobaczyć na jednym treningu dzieci z dwóch–trzech szkół, klub popołudniami wynajmuje halę na ten cel.

By grupa osób, którym GTK dało szansę na rozpoczęcie przygody z koszykówką, była jeszcze większa, uruchomiono projekt Gdynia Młoda Liga. Szkoły, które zgłosiły się do rozgrywek, wytypowały najlepsze koszykarki z IV i V klasy szkoły podstawowej. Przez cały rok rozgrywały turnieje, a sezon zwieńczył wielki finał. Efekty rozgrywek są wymierne i dla klubu, i dla zawodniczek; jak zaznacza prezes, dwie trzecie zespołu U-13, który zdobył w tym sezonie mistrzostwo Polski, stanowiły „absolwentki” Gdyńskiej Młodej Ligi.

Kolejna inicjatywa to Basket Campy – otwarte zajęcia odbywające się w Gdyni. Prowadzą je osoby z „czołówki seniorskiej koszykówki”, m.in. Tomasz Cielebąk, asystent Gundarsa Vētry, były zawodnik kadry narodowej, i Aldona Morawiec – zawodniczka, która wróciła do gry po przejściach z dwiema ciężkimi kontuzjami kolana. Są też oczywiście organizowane obozy letnie. – Staramy się, żeby nasza oferta była bogata – komentuje Witkowski.

Klub nie ogranicza się do szkolenia wychowanków. W Gdyni pojawiają się zawodniczki z różnych rejonów Polski. Gdy w grę wchodzi przeprowadzka, robi się wszystko, by młode koszykarki miały na głowie wyłącznie koszykówkę. Dziewczyny mają zapewniony internat i bus dowożący je na treningi i mecze. Działa także zaplecze medyczne: klub ma swoich fizjoterapeutów i lekarzy, z którymi współpracuje. – Dzięki prezesowi Witkowskiemu są osoby zajmujące się PR-em i zarządzaniem stronami internetowymi, social mediami. Na początku trener musiał wszystko ogarniać, teraz jest łatwiej. Każdy wie, co ma robić, za co odpowiada. Lepiej być nie może – podkreśla Wieczorek.

Karolina Wieczorek: Nawet jeśli nasze podopieczne nie zostaną koszykarkami, to ważne jest to, żeby wychować je na dobrych ludzi
Fot. archiwum GTK

W Gdyni KOR-u nie ma

Istotna jest również rola rodziców. To oni w dużej mierze stanowią grono kibiców młodzieżowych drużyn. – Są rodzice, którzy za swoje dzieci oddaliby wszystko. W wersji ekstremalnej występuje to pod nazwą KOR: Komitet Oszalałych Rodziców. Te osoby dopingują drużynę, ale też wyzywają kibiców drużyny przeciwnej. Czasem mają pretensje do trenerów, że ich córka gra mniej niż jakaś inna zawodniczka. U nas KOR-u nie ma. Są zapaleni rodzice, tacy, którzy jeżdżą na mecze w klubowych koszulkach, i to jest ważne. Lecz to doping z kulturą, ze zrozumieniem i zaufaniem do działania trenera – podsumowuje prezes klubu. On sam także występuje w roli kibica. – Moja córka gra w zespole U-19 i staram się nie naciskać na trenerkę, żeby ona grała przez 40 minut. Zresztą nawet gdybym ośmielił się coś takiego zasugerować, to dostałbym ostrą reprymendę najpierw od córki, a potem od żony – śmieje się Witkowski.

Trenerka Karolina Wieczorek podkreśla, że istotne jest to, by rodzice nie wywierali na dziecko zbyt wielkiej presji. – Nie chcemy z nimi rywalizować, raczej z nimi współpracować i uczestniczyć w wychowaniu pociech. Pokazywać dobre i złe strony sportu zawodowego. Bo wiadomo, że jeśli się dużo trenuje, to mogą się trafić na przykład kontuzje – tłumaczy.

Zdaniem Magdy Szymkiewicz, rodzice nie powinni martwić się tym, że decydując się na rozwijanie sportowych umiejętności, ich pociechy odstawią na bok naukę. – Mam 18 lat, ukończyłam liceum i zdałam już pierwszy rok na psychologii na Uniwersytecie Gdańskim. Wydaje mi się, że szkoły i uczelnie są zawsze pozytywnie nastawione do sportowców. Bardzo pomagali mi na uczelni, nie ma się o co bać. Dla mnie nauka zawsze była czymś ważnym i nie chciałam z niej rezygnować. Wszystko da się połączyć, jeśli tylko się chce – zdradza zawodniczka i dodaje, że koszykówka może dużo zaoferować młodym ludziom: – Dzięki koszykówce poznałam wielu przyjaciół. Oprócz tego koszykówka uczy wielu rzeczy. Jeśli ktoś jest podobny do mnie i lubi rywalizować, chce wyładować emocje, energię, to koszykówka jest na to świetnym sposobem. To sport zespołowy: uczysz się współpracy i przede wszystkim nigdy nie jesteś sam. Zawsze możesz liczyć na pomoc kolegów z drużyny.

Sekcja U-17
Fot. archiwum GTK