Skitury dają wolność

Skituring w Polsce przeżywa prawdziwy rozkwit. O specyfice tej aktywności fizycznej, jej historii, zasadach i sprzęcie opowiada Przemysław Olma – znawca i pasjonat dyscypliny.

Przemysław Olma
Fot. Szymon Sowa

Skitury a zwykłe narty zjazdowe – jaka jest różnica?

Najprościej mówiąc, skiturowcy nie wykorzystują sztucznych ułatwień, które pomagają narciarzom w dotarciu na górę, czyli wyciągów. Jesteśmy zdani na siebie – swoje nogi, kondycję. Pomagają nam narty ze specjalnie dostosowanymi wiązaniami. Różnią się one od tych alpejskich – w czasie przemieszczania się dają możliwość odrywania pięty od narty. Najbliżej im do zapięć stosowanych w biegówkach.

Jest jeszcze foka…

Oczywiście! Bez niej nie moglibyśmy wejść pod górę. Foka to syntetyczna tkanina mocowana od spodu do narty, dzięki której po każdym kroku nie zjeżdżamy w dół. Po dotarciu do celu zdejmujemy ją, zapinamy wiązanie i możemy zjeżdżać.

Z roku na rok w polskich górach zimową porą widać coraz więcej osób korzystających z nart skiturowych. Skąd ten sport dotarł do naszego kraju?

Faktycznie, od czasu pandemii ta forma aktywności fizycznej zyskuje na popularności. Co nie znaczy, że wcześniej była u nas nieobecna – najwięksi entuzjaści tego typu nart, w tym ja, widywani byli nawet 20 lat temu! Turyści dziwnie na nas patrzyli, bo to było pewne novum. Ale w krajach alpejskich, Kanadzie czy Skandynawii skitury były powszechne już dawno, w sąsiednich Czechach czy Słowacji również umasowiły się wcześniej. Ale i Polacy, szczególnie zakopiańczycy, jeszcze przed wybuchem II wojny światowej przemieszczali się w ten sposób po górskich zboczach.

Rosnąca popularność to zasługa m.in. sprzętu, który stale się poprawia. Wpływ na wzrost zainteresowania mają też pewnie pieniądze. Regularne wyjazdy na narty zjazdowe są zwyczajnie droższe. Trzeba kupić lub wypożyczyć sprzęt, potem opłacać wejściówki na wyciągi. Deski skiturowe kupujemy raz i… ruszamy w trasę. Poza tym nie jesteśmy uzależnieni od przygotowania stoku narciarskiego czy godzin otwarcia. Nie mamy ograniczeń. Zwyczajnie zapinamy narty i ruszamy. Oczywiście śnieg to podstawa, ale proszę mi uwierzyć, przy dobrej zimowej aurze tras jest masa! Możemy odkrywać za każdym razem nową.

W którym miejscu Polski warunki do skituringu są najlepsze?

W Beskidach. To takie góry, w których każdy znajdzie coś dla siebie. Jeśli tylko są zasypane, dają ogrom możliwości. W Tatrach można spróbować trudniejszej wersji tego sportu: skialpinizmu. W tym wypadku poziom zaawansowania narciarza musi być dużo, dużo wyższy, bo i warunki mogą być ekstremalne.

A nowicjusz? Co powinien potrafić i gdzie może pójść na pierwszą wyprawę?

Podstawą jest umiejętność jazdy na nartach. Nie mówię tutaj o profesjonalnych zjazdach, lecz trzeba potrafić skręcić i wyhamować. Jeżeli ktoś nigdy wcześniej nie szusował, to przed wyjściem na skitury powinien spotkać się z instruktorem narciarstwa i potrenować. Bez tych fundamentów, owszem, może i wyjdziemy do góry, ale już jazda w dół będzie niemożliwa, a na pewno bardzo niebezpieczna. Następnym krokiem powinno być wyjście na skiturach na stok – gdzieś z boku, tak aby nie utrudniać jazdy narciarzom alpejskim. Niektóre ośrodki wyznaczają nawet specjalne drogi dla skiturowców. Ot, choćby w Szczyrku.

Jeżeli ktoś nigdy wcześniej nie szusował, to przed wyjściem na skitury powinien spotkać się z instruktorem narciarstwa i potrenować. Bez tych fundamentów, owszem, może i wyjdziemy do góry, ale już jazda w dół będzie niemożliwa, a na pewno bardzo niebezpieczna.

Zawsze podkreślamy, że przy takich wyjściach należy szanować innych: pracę osób przygotowujących stok, pracujących na ratrakach i wyciągach, pozostałych uczestników zimowego szaleństwa. Przez nieodpowiedzialne zachowanie niektórych skiturowców część ośrodków zamykała się na nas. Wzajemny szacunek jest niezbędny!

Czy oprócz tras przy stokach stworzono drogi przeznaczone wyłącznie dla was?

Mekką skiturowców są ścieżki na Rysiankę, Pilsko czy Baranią Górę. Jednak to drogi „dzikie”. Najczęściej wykorzystujemy szlaki turystyczne. Niedaleko Bielska-Białej, od słowackiej strony, można wejść specjalną skiturową drogą na szczyt Wielkiej Raczy. W Tatrach możemy z kolei wyjść na Kasprowy Wierch. W wyższych partiach też znajdziemy coś dla siebie, ale – jak wspomniałem – są to cięższe, już skialpinistyczne wyzwania. W Bieszczadach także są świetne drogi.

Czy na początku warto inwestować w sprzęt?

Mam taką teorię, że na pierwszą, drugą czy trzecią wyprawę dobrze narty wypożyczyć. Nie wiadomo przecież, czy złapiemy bakcyla. Druga sprawa: pożyczając sprzęt, możemy przetestować różne rodzaje nart skiturowych. Na rynku są choćby specjalne deski do freeride’u. Jeżeli już zdecydujemy się kupić własny sprzęt, to dobrze udać się do sklepu, w którym fachowiec nam doradzi, dobierze sprzęt w zależności od tego, gdzie najczęściej zamierzamy uprawiać ten sport, jaki jest nasz stopień zaawansowania i jakim dysponujemy budżetem. Bo widełki cenowe są naprawdę spore…

Czy wyprawy skiturowe to dobry sposób na rodzinne spędzanie czasu?

Oczywiście! Podobnie jak narciarstwo zjazdowe, które jest sportem rodzinnym. Jeżeli rodzic potrafi inspirująco przekazać tę „zajawkę”, to – wiem po swoich pociechach – ten sport nie nudzi się szybko. Nie ma ograniczeń, dzięki czemu można zabrać dzieci tam, gdzie ciężko byłoby dostać się bez nart. Poza tym skitury dają możliwość obcowania z przyrodą, oglądania widoków. Integrują. Dzieciaki ten sport porywa! I męczy, bo wymaga kondycji. Ale proszę mi wierzyć, nic tak nie smakuje po wyprawie, jak ciepła herbata wypita w górskim schronisku!

A co ten sport daje od strony fizycznej i mentalnej?

Fizycznie – na pewno poprawia wytrzymałość. Jest też najszybszym sposobem przemieszczania się po górach. Dlaczego? Bo na skiturach po podejściu zawsze mamy zjazd, który bardzo przyśpiesza podróż. Dziś chyba tylko rowery elektryczne szybciej przeniosą nas z punktu A do punktu B. A od strony mentalnej? Powiem tak: góry to wolność…

Chciałbym jeszcze porozmawiać o bezpieczeństwie. Na co musimy zwrócić uwagę, korzystając ze skiturów?

Bezpieczeństwo to jedna z najważniejszych kwestii. Po pierwsze, potrzebne są aplikacje ratunkowe i dobrze naładowana bateria w telefonie, by w razie kłopotów móc się skontaktować z odpowiednimi służbami lub udostępnić lokalizację. Po drugie, musimy mieć dobrze spakowany plecak – chodzi o zabranie odpowiednich ubrań. Przemierzając górskie trasy, dość szybko podnosimy temperaturę ciała i zbyt ciepła odzież może sprawić, że będziemy odczuwali dyskomfort. Z kolei gdy zjeżdżamy, temperatura ciała momentalnie spada. Dlatego warto mieć ze sobą różne rodzaje odzieży, koszulki na zmianę, dwie pary rękawic. Musimy zabezpieczyć się termicznie! Po trzecie, na początku swojej przygody lepiej podróżować w grupie, minimum w parze. W razie jakichkolwiek problemów możemy wtedy liczyć na wsparcie. Swoją drogą: nawet skiturowe zawody rangi mistrzostw kraju organizowane są w parach. Każde wyjście w wyższe partie gór wiąże się również z zagrożeniem lawinowym, dlatego uczestnicy takich wycieczek muszą znać „lawinowe ABC”. Bez tego ani rusz! Trzeba stale się szkolić, aby odruchy w takich sytuacjach były bezwarunkowe i ratowały zdrowie i życie.

Wyprawa skiturowa to niesamowite przeżycie, pod warunkiem odpowiedniego przygotowania.
Źródło: 123RF

Wspomniał pan o mistrzostwach Polski. Na czym polegają takie zawody?

Są bardzo podobne do biegów. Mamy typ alpejski, anglosaski albo vertical. Ten ostatni jest dość ciekawy, bo polega tylko na wyjściu na szczyt, bez zjazdu. Organizujemy nawet tego typu rywalizację w Szczyrku. Startujący w pół godziny potrafią wyjść z doliny na szczyt Skrzycznego, najwyższej góry Beskidu Śląskiego. Inne prestiżowe zawody odbywają się na Pilsku. Tam uczestnicy zaliczają wyjścia, zjazdy i wspinaczkę. Trasa liczy 25 km.

To trudne odcinki?

Różnie bywa. Przechodzą je także mniej zaawansowane osoby. Można również porównywać się z uczestnikami krajowych zawodów. Każdy może zainstalować w telefonie aplikację Strava, na której zachowane są czasy przejścia innych śmiałków, i ruszyć podobną trasą. Sprawdzić się na tle najlepszych.

Skoro mówi pan o zawodach, to pewnie są i trenerzy lub instruktorzy…

Nie do końca. W Polsce ta kwestia nie jest dokładnie sformalizowana. Są oczywiście osoby mające uprawnienia przewodników górskich Międzynarodowej Federacji Związków Przewodnickich i to są fachowcy z uznanym certyfikatem. Warto korzystać z ich usług. Bardzo dobrymi skiturowcami są również ratownicy GOPR-u czy TOPR-u. Niemniej trzeba zaznaczyć, że nie każdy instruktor narciarstwa zjazdowego będzie dobrym nauczycielem skiturów.

Sporo górskich ścieżek pokonał pan z nartami przypiętymi do nóg. Zdarzały się trudne sytuacje albo spotkania?

Kilka razy widziałem niedźwiedzia. Ale bywały cięższe chwile. Raz, kiedy byłem na lodowcu, przyjaciel wpadł do szczeliny. Musiałem działać szybko i racjonalnie. Gdyby nie doświadczenie, to nie wiem, czy ta wyprawa skończyłaby się dobrze.

Odmianą skituringu jest skialpinizm, czyli zdobywanie na nartach szczytów wysokogórskich i zjeżdżanie z nich. Jest to już sport wyłącznie dla osób zaawansowanych, często wymaga użycia sprzętu wspinaczkowego – raków, czekanów i lin.