Działać, a nie bezczynnie siedzieć

Pani Irena Pacholewicz z Gdyni ma 69 lat i wielką pogodę ducha. Dobry humor i uśmiech towarzyszą jej na co dzień.

Irena Pacholewicz
Źródło: archiwum prywatne

Centrum Aktywności Seniora na ratunek

Na pewno do uśmiechu i radości się nie zmuszam. Cieszę się życiem. Dopiero na emeryturze zaczęłam żyć i oddychać pełną piersią. Dowiedziałam się o sobie wiele nowego, odkryłam siebie – zdradza seniorka.

Pani Irena trafiła do Centrum Aktywności Seniora 12 lat temu. Tak to wspomina: Nie byłam w najlepszej formie, a nawet miałam objawy depresji. Koleżanka mi opowiedziała, że jest w naszym mieście Centrum Aktywności Seniora, w którym codziennie są różnorodne zajęcia i można wybrać coś dla siebie. Że sporo osób bierze w nich udział i na pewno nie można się nudzić.

Posłuchała zatem koleżanki i wybrała się do Centrum.

Z jednej strony Centra Aktywności Seniorów mają na celu aktywizowanie osób 60+, z drugiej umożliwiają czerpanie społecznościom lokalnym z wiedzy życiowej, umiejętności i wolnego czasu seniorów.

Od razu wpadłam w wir aktywności. Gimnastyka, spacery, spotkania, wykłady uniwersytetu trzeciego wieku, tańce i pogaduszki przy herbacie i ciastkach. Nie miałam czasu odetchnąć, kalendarz miałam wypełniony po brzegi. Zresztą jak i teraz. We wrześniu już zaczęły się występy i wyjazdy – śmieje się seniorka. CAS odmienił moje życie. Nigdy nie lubiłam siedzieć w domu pod kocykiem i oglądać seriali. To nie moja bajka. CAS stał się powodem, dla którego chciałam ubrać się ładnie, pomalować, zrobić fryzurę i przekroczyć próg domu. Spotkania z ludźmi inspirują, pozwalają popatrzeć na siebie i swoje życie z innej perspektywy, uspokajają.

Zajęcia w CAS są bardzo różnorodne i aktywizują seniorów.
Źródło: archiwum prywatne

Maria Konkol, dyrektorka CAS w Gdyni, mądrze zorganizowała pracę ośrodka. Panuje tu swobodna atmosfera, a seniorzy współtworzą to miejsce, ich potrzeby są dostrzegane, dlatego chętnie tu przychodzą. Przykładowo chór działający w CAS zaproszono na festyn. Panie i panowie planują próby, zajęcia, repertuar. Oczywiście wraz z prowadzącym – ale wykazują inicjatywę, mają dużo własnych pomysłów. Z kolei na Dzień Kobiet, święta wielkanocne czy imieniny szykują poczęstunek, dekorują salę, przygotowują specjalne stroje. Wszystkie szczegóły są przemyślane, tak by każde wydarzenie było inne i wyjątkowe.

W Centrum Aktywności Seniora pani Irena dowiedziała się, że pięknie śpiewa, solo i w chórze. W dodatku bardzo to lubi! Uczestniczy zatem we wszystkich śpiewających akcjach, imprezach, konkursach, występach. Śpiewa w kilku językach i ze swoim chórem seniorskim miała duże szanse na wygraną w międzynarodowym konkursie organizowanym w Gdyni. Chórzystki były świetnie przygotowane, w repertuarze znalazł się liryczny utwór Moon River z filmu Śniadanie u Tiffany’ego. Jednak wybuchła pandemia i konkurs odwołano.

Nigdy nie lubiłam siedzieć w domu pod kocykiem i oglądać seriali. To nie moja bajka. Centrum Aktywności Seniora stało się powodem, dla którego chciałam ubrać się ładnie, pomalować, zrobić fryzurę i przekroczyć próg domu. Spotkania z ludźmi inspirują, pozwalają popatrzeć na siebie i swoje życie z innej perspektywy.

Irena Pacholewicz

Wizyta w salonie sieci komórkowej

Pandemia zamknęła ludzi w domach. Seniorzy, którzy dopiero nauczyli się żyć aktywnie i to polubili, musieli zostać w czterech ścianach i pokornie czekać, aż wirus przestanie szaleć. Ale pani Irena w sytuacjach kryzysowych nie załamuje się, lecz szuka rozwiązania.

Akurat niedawno kupiłam sobie smartfon. Nie była to wcale łatwa decyzja, bo wielu moich rówieśników wciąż ma stare telefony klawiszowe. Korzystają z nich wyłącznie po to, aby dzwonić do dzieci czy znajomych. Do pewnego momentu i ja byłam w tej grupie. Gdy jednak nabyłam smartfon, to nie było dnia bez wysyłania koleżankom pięknych widoczków wschodu słońca i zachodu, kwiatów i zwierzątek z życzeniami „dobrego dnia”, „miłych poranków”. Spodobało mi się to.

Niemniej dla mnie najważniejszy jest kontakt z człowiekiem, nie tylko poprzez wysyłanie sobie ładnych widoczków. W czasie pandemii to było niemożliwe, aż do momentu gdy poszłam do salonu sieci komórkowej i poprosiłam pana, aby nauczył mnie organizować wirtualne spotkania. Skąd o tym wiedziałam? Otóż w telewizji dziennikarze nawiązywali kontakt z wieloma rozmówcami poprzez różne komunikatory. Wymyśliłam, że też będziemy się spotykać w taki sposób.

To był strzał w dziesiątkę! Seniorzy umawiali się na wirtualne spotkania, obchodzili święta, imieniny, urodziny. Ba, pani Irena zorganizowała nawet wirtualny spacer po Gdyni! Rozpisała na role atrakcje gdyńskie, każdy z uczestników czytał barwne opisy. Seniorzy sami się zorganizowali, nikt im niczego nie narzucał, do niczego nie przekonywał. I tak naprawdę w aktywności seniorów właśnie o to chodzi: aby czuli się samodzielni i samowystarczalni, aby dbali wzajemnie o siebie i swoje samopoczucie.

Po pandemii kontynuujemy nasz projekt „Gdyńscy seniorzy – wirtualnie”. Wrzucamy do sieci filmiki z wieczorków tanecznych, relacje z występów czy spotkań. Polubienia sypią się aż miło – cieszy się nasza bohaterka.

Dla pani Ireny najważniejsze są spotkania z drugim człowiekiem.
Źródło: archiwum prywatne

Trzeba zawsze mieć plan B

Seniorka ma niezwykłą cechę, która bardzo przydaje się w życiu: nie rozkłada rąk, nawet jeśli początkowo wydaje się, że nic się nie da zrobić. Nauczyła się tego pewnie w młodości, która przypadła na trudne lata w Polsce. Po szkole podjęła pracę w kwiaciarni, ale czuła, że w życiu trzeba umieć wiele rzeczy. Skończyła zatem kurs pisania na maszynie i dzięki temu pracowała w biurach. Aż w latach 90. przyszło wielkie bezrobocie i z dnia na dzień została bez pracy.

Planem awaryjnym okazały się jej umiejętności florystyczne. Mimo że panował kryzys, założyła firmę i przez wiele lat prowadziła własną kwiaciarnię. Gdy szczerze podziwiam jej odwagę, tylko się uśmiecha i mówi: Trzeba było przeżyć.

Tą samą zasadą kierowała się, idąc do Centrum Aktywności Seniora. Czuła się wtedy samotnie, nie mogła odnaleźć równowagi psychicznej. Postanowiła działać, zamiast bezczynnie siedzieć. A gdy przyszła pandemia, wystarczyło pójść do salonu sieci komórkowej i nauczyć się tworzyć spotkania online w sieci.

A tak o pani Irenie mówi Maria Konkol, dyrektorka CAS w Gdyni:

Pani Irena Pacholewicz należy do grona bardzo aktywnych i kreatywnych seniorów. Z przyjemnością bierze udział w projekcie integracyjnym „Seniorzy i Przedszkolaki”. Od lat współtworzy tematyczne spotkania ku uciesze wszystkich uczestników „Od Juniora do Seniora”. Zawsze ma uśmiech i dobre słowo dla innych, jest ciepłą, miłą i odpowiedzialną osobą. Nie boi się nowych wyzwań, więc kiedy nastała pandemia, przystąpiła z zapałem do grupy „Gdyńscy seniorzy – wirtualnie”, gdzie każdego dnia dbała i dba nadal o dobre samopoczucie kolegów i koleżanek, przygotowuje nowe propozycje spędzania wolnego czasu w domu, pamięta o tradycyjnych świętach, które w nowoczesnej internetowej formie propaguje. Jest lubiana i podziwiana w sieci, ale także w realnym świecie ludzie darzą ją sympatią. Zawsze chętna do pracy jako wolontariusz, można na niej polegać. Jest wzorem nowoczesnego, spełnionego seniora.

Seniorka uwielbia śpiew i występy.
Źródło: archiwum prywatne