Taniec towarzyski – sposób na relaks, nieśmiałość i… miłość

Wtorkowy wieczór, sala gimnastyczna w krakowskiej szkole, zajęcia z tańca towarzyskiego dla dzieci. Nikt nie spodziewałby się tu małych stewardess i pilotów w czapkach lotniczych i z walizkami na kółkach. Wzbudzają zachwyt: poruszają się z wdziękiem, nawet patrzą z wystudiowaną gracją. Bo taniec to nie tylko mambo czy walc. To opowieść o życiu – mówi Beata Smarzyńska, trenerka tańca sportowego i towarzyskiego. Jej najmłodsi podopieczni przygotowują właśnie występ na święto swojej dzielnicy.

Lekcje tańca pomagają dzieciom oswoić się z własnym ciałem, wpływają korzystnie na rozwój psychosomatyczny i społeczny.
Fot. Marta Bosak

Tańczyć każdy może

Najmłodszy obecnie uczeń pani Beaty ma 6 lat, najstarszy podopieczny jej męża, Tomasza Smarzyńskiego – ponad 60. Każdy wiek jest dobry, żeby zacząć tańczyć – twierdzi zgodnie instruktorskie małżeństwo.

Oboje są gorącymi zwolennikami rytmiki w przedszkolach. Takie zajęcia pomagają dzieciom oswoić się z własnym ciałem, uelastycznić, wyrobić grację ruchów. Lekcje tańca proponują zacząć w ostatnich latach przedszkola lub pierwszych podstawówki. Wówczas dzieci są otwarte na naukę, chłoną pożądany sposób poruszania się, gesty, wrażliwość na rytm. Nawet jeśli nie są w stanie opanować bardziej skomplikowanego układu tanecznego, korzyści dla rozwoju psychomotorycznego, ale także społecznego, są nieocenione – tłumaczy Beata Smarzyńska.

Kolejnym momentem w życiu, gdy ludzie decydują się na kurs tańca towarzyskiego, jest… zbliżające się wesele. Pierwszy taniec stał się w Polsce ważnym elementem przyjęcia i młode pary zwykle chcą go wyćwiczyć. Nie obywa się przy tym bez zarówno zabawnych, jak i przykrych sytuacji. Bo w tańcu jak w życiu – kiedy partnerzy radzą sobie podobnie, zwykle panuje zgoda. Ale jeśli jedno okazuje się znacznie mniej utalentowane od drugiego lub przeciwnie, osoba, która w związku pozostaje w cieniu partnera, w tańcu zaczyna błyszczeć i go przyćmiewać, narzeczeni wpływają na wzburzone wody. Od ich zaangażowania zależy, jak poradzą sobie z nową sytuacją. Ja jednak uważam, że pojawienie się takiej niespodziewanej przeszkody jest korzystne dla młodych związków. Coś jak przedślubne rekolekcje: para musi sobie uświadomić, że życie przynosi niezaplanowane zdarzenia, z którymi trzeba się zmierzyć. Jeśli i jemu, i jej szczerze na sobie zależy, to wychodzą z takiej konfrontacji wzbogaceni o nowe doświadczenie – komentuje instruktorka.

Trzecim okresem w życiu, kiedy ludzie zapisują się na zajęcia z tańca towarzyskiego, jest czas po odchowaniu dzieci albo wręcz na emeryturze. Tomasz Smarzyński wyznaje, że uwielbia pary 50+ przychodzące do ich szkoły. Czasem są to ludzie, którzy tańczyli np. w klubach studenckich, brali nawet udział w zawodach, potem wciągnął ich wir codzienności, a teraz po latach wracają do swojej dawnej pasji. Zdarzają się też osoby, które chcą po prostu wyjść do ludzi; lubią tańczyć, lecz naukę tańca zaczynają dopiero w wieku średnim. A bywają i pary (często małżeństwa), w których jedno kocha taniec, a drugie nie do końca wie, co robić na parkiecie, i chcą nauczyć się tańczyć razem. Mieliśmy na przykład pana, który przyznawał, że nigdy nie śmiał wyjść na parkiet inaczej niż po kieliszku. Za to żona uwielbiała tańczyć. Kilka miesięcy w szkółce, nauka kroków kilku podstawowych tańców – i nasz bohater i jego lubiąca tańczyć żona zgodnie twierdzą, że to nowa jakość życia – opowiada trener.

Od kilkunastu lat taniec towarzyski w Polsce przeżywa swój renesans. Na zajęcia uczęszczają osoby w różnym wieku.
Źródło: archiwum prywatne

Tylko mnie poproś do tańca

Taniec towarzyski to nie tylko forma miłego spędzania czasu, lecz także sport turniejowy, wymagający zaangażowania, godzin ćwiczeń i… talentu. Na świecie od kilku dekad odbywają się zawody i turnieje taneczne. W Polsce organizują je m.in. Polskie Towarzystwo Taneczne, Federacja Tańca Sportowego oraz Polski Taniec SA. Najważniejsze światowe profesjonalne organizacje tańca towarzyskiego to World Dance Sport Federation i World Dance Council. To one wyznaczają zasady i kalendarze konkursów oraz pilnują, aby turnieje taneczne były rozgrywane sprawiedliwie w swoich kategoriach: rekreacyjnej, sportowej, hobbistycznej i dla seniorów, a także według kategorii wiekowych i klas tanecznych.

Do rozwoju tańca towarzyskiego w Polsce znacząco przyczynił się Marian Wieczysty. Co ciekawe, zanim poświęcił całą uwagę tańcowi, był wszechstronnym sportowcem, m.in. piłkarzem, hokeistą i pływakiem. Przejawiał jednak wybitny talent taneczny i w rodzimym Lwowie lat 20. XX w. był żywą legendą. Renomowane szkoły taneczne stały otworem przed młodym instruktorem, który jak nikt w Galicji tańczył shimmy i charlestona. Poślubił wywodzącą się z arystokracji baletnicę, tancerkę i pływaczkę Cecylię Werndl de Lehenstein, z którą po II wojnie światowej założył w Krakowie własną szkołę tańca. W powojennej Polsce przez 40 lat Marian i Cecylia Wieczyści rozpowszechniali taniec, początkowo w szkole pod swoim nazwiskiem. Marian był też pierwszym choreografem i kierownikiem artystycznym w Zespole Pieśni i Tańca „Krakowiacy”. Opracowywał programy szkoleń, krajowy system turniejowy, ponadto napisał kilka książek i monografii poszczególnych tańców.

Od rozrywki do mistrzostwa

Dziś udział w Turnieju Tańca Towarzyskiego o Puchar prof. Mariana Wieczystego to marzenie wielu tanecznych par. Droga do jego spełnienia jest piękna, ale praca do wykonania – ogromna. O ile rekreacyjne zajęcia z tańca towarzyskiego odbywają się zwykle raz lub dwa razy w tygodniu, o tyle tancerze – dzieci i dorośli – przygotowujący się do startów w turniejach trenują cztery–pięć razy w tygodniu, a podczas ćwiczeń i prób spędzają na parkiecie osiem–dziesięć godzin. Zajęcia w szkole tańca zwykle przestają wystarczać, trzeba je wzbogacić o lekcje indywidualne dla turniejowej pary.

To mnóstwo pracy, ale obserwuję, że tancerze, którym naprawdę zależy na rozwoju i zdobywaniu kolejnych klas turniejowych, umieją rozciągać czas – śmieje się Beata Smarzyńska. Trenujemy turniejowe pary dzieci, nastolatków i młodych dorosłych, wszyscy oni mają mnóstwo zajęć w szkole czy na studiach, ale potrafią tak się zdyscyplinować, żeby pogodzić treningi z codziennymi obowiązkami. Dobra organizacja czasu procentuje potem w życiu, nawet jeśli para kończy z tańcem turniejowym.

Same turnieje odbywają się zwykle w weekendy. Para musi zaprezentować się w tańcach standardowych i latynoamerykańskich. Do pierwszych zaliczają się: walc angielski i wiedeński, tango, quickstep. Grupa latino to samba, cha-cha, jive i rumba. W turniejach typu open trzeba dodatkowo zatańczyć fokstrota i paso doble. Każda grupa tańców wymaga odpowiedniego stroju, przy czym kostiumy partnera i partnerki powinny tworzyć spójny wizerunek, a najlepiej, jeśli są zaprojektowane jako komplet. Dlatego na etapie turniejowym pojawiają się również większe wydatki.


Rodzaje tańca towarzyskiego

Tańce standardowe:

  • walc angielski
  • walc wiedeński
  • tango
  • fokstrot
  • quickstep

Tańce latynoamerykańskie:

  • cha-cha
  • rumba
  • samba
  • paso doble
  • jive

Tańce użytkowe (wszystkie tańce towarzyskie, które nie wchodzą w skład tańców turniejowych) to m.in.:

  • salsa
  • mambo
  • calypso
  • boogie-woogie
  • charleston

No dobrze, a gdzie ta miłość, wspomniana w tytule? Nie chodzi bynajmniej o miłość do tańca. Spędzanie ze sobą czasu na sporcie – lub rozrywce – opierającym się na partnerstwie często zbliża pary do siebie. Stąd tyle tanecznych małżeństw. Należą do nich także Beata i Tomasz Smarzyńscy. Poznali się, poszukując partnera konkursowego, razem przechodzili przez wyzwania sportu turniejowego i razem postanowili iść przez życie. Oczywiście tanecznym krokiem.

Beata i Tomasz Smarzyńscy w tańcu.
Źródło: archiwum prywatne