Słońce podkręci odporność i uchroni przed jesienną melancholią

Przełom lata i jesieni to najlepszy czas, by naładować baterie naszych organizmów słoneczną energią. Ustały już upały i zmniejszyła się siła promieniowania UV, które uszkadza komórki skóry i odpowiada za jej fotostarzenie się. Możemy zatem bezpiecznie korzystać z dobrodziejstw słońca, takich jak wydzielanie endorfin, dostarczanie witaminy D i wzmacnianie odporności organizmu.

Dziś każdy z nas wie, że długotrwałe wystawianie się na promienie słoneczne prowadzi do niekorzystnych zmian w skórze, łącznie z jej rakiem. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) przestrzega jednak przed słoneczną fobią i podkreśla, że pożytków płynących z kąpieli słonecznych jest znacznie więcej, niż ewentualnych problemów, choć należy pamiętać o kremach z filtrem UV.

Według raportu Światowej Organizacji Zdrowia, choroby spowodowane promieniowaniem ultrafioletowym i nadmierną ekspozycją słoneczną stanowiły jedynie 0,1 proc. globalnego „obciążenia” chorobami na świecie.  W ramach tego samego raportu WHO stwierdziło, że rocznie znacznie więcej osób na świecie cierpi z powodu zbyt niskiego poziomu promieniowania UV. Autorzy badań opublikowanych w „Journal of Internal Medicine” podają tu przykład Szwecji, w której za 3 proc. zgonów odpowiada niewystarczająca ekspozycja na słońce. Co ważne – powodem niedostatku promieni słonecznych jest nie tyle niekorzystna szerokość geograficzna, co styl życia prowadzący do przebywania przez cały dzień w zamkniętych pomieszczeniach. Dlaczego powinniśmy wyjść na słońce przynajmniej na godzinę dziennie?

Promienie słoneczne zmieniają chemię mózgu

Tak, zupełnie jak używki – tylko w sposób bezpieczny i korzystny dla organizmu. Promienie soneczne przyczyniają się do zwiększania produkcji serotoniny mającej wpływ na nasz nastrój. Z badań WHO wynika, w słoneczne dni podnosi się poziom serotoniny w naszym mózgu, a to oznacza lepszy nastrój, poczucie satysfakcji i spokoju, oddalenie stanów depresyjnych i lękowych. Badania potwierdzają również, że promienie słońca pobudzają komórki naskórka nazywane melanocytami do wytwarzania hormonów szczęścia – endorfin. Ważne, że w obu przypadkach znaczenie ma tylko operowanie promieni słonecznych – temperatura powietrza nie odgrywa tu roli.

Z brakiem słońca wiąże się natomiast SAD, czyli choroba afektywna sezonowa. Określenie to stworzył dr. Norman Rosenthal z Georgetown University dla opisania tzw. depresję zimowej. Ten sezonowy stan przejawia się brakiem energii, uczuciem smutku i przygnębienia, które pojawiają się, gdy dzień staje się krótki i mamy coraz mniej światła słonecznego.

Słońce stymuluje odporność

Znane nam już melanocyty pod wpływem promieni słonecznych uwalniają hormon alpha-melanotropowy. To właśnie on korzystnie wpływa na  układ odpornościowy, ogranicza również uszkodzenia DNA z powodu ataku wolnych rodników i przyspiesza naprawę genów. Naukowcy z Georgetown University Medical Center udowodnili także, iż promieniowanie błękitne i ultrafioletowe zwiększa aktywność limfocytów T odpowiedzialnych za reakcje odpornościowe w organizmie, a także przyspiesza ruch limfocytów, co również wpływa na szybkość reakcji odpornościowych. Innymi słowy: zamiast kupować suplementy jesienią, wystawiajmy twarz do słońca, póki czas!