Na początku trzeba się zapisać. Potem jakoś pójdzie

Rozmowa z Piotrem Bałchanowskim, prezesem Runmageddon S.A.

Runmageddon to w skrócie bieg z przeszkodami, w którym chyba nie wynik jest najważniejszy. Czym dla Pana jest ta forma aktywności?

To oderwanie się od codzienności i cyfrowego świata, w którym funkcjonujemy. Udział w biegu jest wyjściem ze strefy komfortu i zmierzeniem się ze swoimi słabościami, ponieważ przeszkód na trasie jest naprawdę sporo. Przeszkody są bardzo różnorodne i każdy napotka coś co będzie dla niego wyzwaniem. A kiedy uda się je pokonać, zyskujemy pewność siebie. I mnóstwo satysfakcji!

Plus korzyści dla zdrowia.

Każda aktywność fizyczna, szczególnie ta związana z bieganiem, poprawia nastrój i redukuje stres. W runmageddonie jest jeszcze dodatkowy element – przeszkody, które wymagają szczególnego wysiłku i sprawiają, że sport staje się różnorodny. Do pokonania niektórych przeszkód nie wystarczy siła fizyczna – trzeba się zatrzymać, zastanowić, jak przejść. Bo czasami chodzi o to, by zrobić to mądrze, a nie ciężko.

Biegi sprawiają, że organizm uwalnia hormony szczęścia. Człowiek na starcie staje w podłym nastroju, a na mecie nie znajdziemy już osoby, która nie byłaby uśmiechnięta.

Jakie przeszkody możemy znaleźć na torze?

Są one bardzo zróżnicowane, ponieważ staramy się zawsze zaskakiwać zawodników. Są przeszkody czysto siłowe, jakiś odcinek, na którym trzeba przenieść na przykład łańcuchy, które sporo ważą. Są też ścianki, na które trzeba się wspinać; są zasieki, przy których trzeba się czołgać. Gdy bieg organizowany jest nad morzem, dokładamy np. nurkowanie pod jakąś przeszkodą. Zdarzają się przeszkody, przy których rozpalony jest ogień i należy go przeskoczyć. Wszystko oczywiście jest zorganizowane z dbałością o bezpieczeństwo. Jednak ważne jest, by było różnorodnie, aby każdy na trasie znalazł coś, co będzie dla niego osobistym wyzwaniem – np. pokonanie żywiołu wody czy ognia.

Gdy sam startowałem, byłem pod wrażeniem, że uczestnicy pomagają sobie nawzajem. Nikt nie biegł bez oglądania się za siebie i obserwowania pozostałych. Przeszkody są celowo tak zrobione, że czasami współpraca jest konieczna?

Tak właśnie jest! Świadomie ustawiamy przeszkody, z którymi zawodnik w pojedynkę sobie nie poradzi.Chodzi o to, by zachęcić do współpracy i pomagania. Nawet jeśli ktoś startuje bez towarzystwa, na trasie zawsze znajdzie się ktoś, kto wyciągnie pomocną dłoń – podsadzi, podciągnie. W trakcie biegów nawiązało się mnóstwo przyjaźni, ponieważ często wspierają się ludzie totalnie sobie obcy.

Czyli jest integracja, a czy jest też rywalizacja?

Oczywiście. Jeśli ktoś startował już kilka, kilkanaście razy – zna przeszkody i chce się doskonalić. Dla takich osób mamy tzw. serię Elite. To formuła dla tych, którzy walczą już np. o kwalifikację do mistrzostw Europy czy mistrzostw świata. Tam rzeczywiście chodzi już o rywalizację, bo bardzo ważny jest czas.

Jakie są formuły w runmageddonie i czym się różnią?

Głównie poziomem trudności. Zaczynamy od formuły Intro, która ma trzy kilometry. Jak sama nazwa wskazuje, jest to wstęp, przedsionek dla kogoś, kto chce spróbować, ale jeszcze trochę się obawia. Na trasie jest piętnaście przeszkód, które są dostosowane do umiejętności osób początkujących.

Kolejna jest formuła Rekrut, gdzie przeszkód jest już trzydzieści. Następnie Classic – dwanaście kilometrów biegu i ponad pięćdziesiąt przeszkód. W Hardcore trasa ma dwadzieścia jeden kilometrów i około setki przeszkód. Raz do roku organizujemy bieg w formule Ultra – ponad czterdzieści jeden kilometrów i ponad sto czterdzieści przeszkód.

Są też formuły przygotowane z myślą o najmłodszych. W Kids mogą startować dzieci od czwartego roku życia. W formule Junior – młodzi ludzie powyżej dwunastu lat. Dużym zainteresowaniem cieszy się formuła Family, w której startują całe rodziny.

 Jak wygląda frekwencja na zawodach?

Wiele zależy od lokalizacji, ale w największych miastach w Polsce zjawia się od czterech do 7 tysięcy zawodników.

Promowanie aktywności fizycznej w obecnych czasach jest ważne?

Jest bardzo istotne, bo okazji do naturalnej aktywności jest coraz mniej – spędzamy wiele godzin w pozycji siedzącej, dzieci mniej korzystają z form spędzania czasu w ruchu. Dlatego staramy się promować aktywność szczególnie wśród osób młodych. Pokazujemy runmageddon jako zabawę, podczas której można dodatkowo poćwiczyć. Dzięki temu – tak mi się wydaje – dzieci nie podchodzą do tego wyłącznie w kategoriach wysiłku fizycznego. Postrzegają zawody jako fajny sposób spędzania czasu, zabawy. A wysiłek pojawia się przy okazji.

Od czego zacząć? Jak się przygotować do startu w runmageddonie?

Na początku trzeba się zapisać. Potem jakoś pójdzie – formuł jest dużo i każdy znajdzie odpowiednią, dostosowaną do własnych możliwości. Niektórzy początkujący pokonują pierwszy dystans spacerem, bo kondycja nie pozwala im na bieg. I to też jest w porządku! Ważne, by podjąć wyzwanie i spróbować, bo największe przeszkody są w głowie.