Jazda konna – sport, który Polacy mają w genach
Jeździectwo cieszy się coraz większą popularnością. Na konie chętnie wsiadają dorośli chcący odetchnąć od zgiełku miasta, nastolatkowie, którzy szukają ciekawego sportu, kochające zwierzęta dzieci. Nic dziwnego: jazda konna to sport niemal dla wszystkich, niosący wiele korzyści zdrowotnych, ale także relaks i odprężenie. Do tego mocno zakorzeniony w polskiej tradycji.
Kiedy pierwszy raz włożyć nogę w strzemię?
Jeździć konno może właściwie każdy, zarówno dziecko, jak i osoba starsza. Należy jednak pamiętać, że przy schorzeniach takich jak zaawansowana skolioza, przepuklina, niestabilność kręgów szyjnych, epilepsja, wodogłowie i odklejająca się siatkówka trzeba ostrożnie podchodzić do tego sportu i koniecznie skonsultować się wcześniej z lekarzem.
Przygodę z jeździectwem można zacząć już w wieku 4–5 lat, w formie spacerów na grzbiecie konia – mówi instruktorka Polskiego Związku Jeździeckiego Aleksandra Błaszczak. U dzieci w tym wieku na pierwszych przejażdżkach warto wprowadzać proste zadania do wykonania w formie zabawy. Samą naukę jazdy konnej rozpoczynam z dziećmi nie młodszymi niż siedem lat. Wynika to z ich zdolności do skupienia uwagi, koordynacji, jak również rozwoju układu kostnego, który we wcześniejszych latach łatwo przeciążyć zbyt intensywnym treningiem. Co ciekawe, nie ma górnej granicy wieku, aby pierwszy raz włożyć nogę w strzemię, dlatego nierzadko gościmy całe rodziny. Wyjazd do stadniny może stanowić rozrywkę nie tylko dla dzieci, ale i dla ich rodziców, którzy na świeżym powietrzu zaznają trochę relaksu.
Jeździectwo to sport wymagający koordynacji własnego ciała, analizy zachowań i zdolności obserwacji, dlatego to, ile czasu zajmie nauka jazdy konnej, jest kwestią indywidualną. W całym procesie kluczową rolę odgrywa regularność. Można jednak założyć, że doczekanie się samodzielnego wyjazdu w teren wymaga cierpliwości. Ale naprawdę warto zaczekać choćby kilka miesięcy! Poza tym nie samą jazdą żyje miłośnik koni – można spędzać z nimi czas także, jak to się fachowo mówi, „z ziemi”: chodząc na spacery, czesząc grzywy czy po prostu wtulając się w ciepłą sierść.
Nie tak drogo, jak można by przypuszczać
Czy jazda konna to bardzo kosztowny sport? Niekoniecznie! Szczególnie amatorzy mogą w prosty sposób zminimalizować wydatki.
Przyjazne dla środowiska i portfela jest zaopatrzenie się w odpowiednie ubrania w jeździeckich komisach. Można tam kupić praktycznie nowe bryczesy (spodnie do jazdy konnej, charakteryzujące się brakiem szwów po wewnętrznej stronie nogi), koszulki, a nawet sztyblety (wsuwane lub sznurowane buty z cholewką za kostkę). Zresztą na pierwsze lekcje wcale nie trzeba specjalnego stroju – wystarczą wygodne spodnie (najlepiej legginsy lub dresy) i sportowe buty na płaskiej podeszwie. Kask czy kamizelkę zazwyczaj bez dodatkowych opłat można wypożyczyć na miejscu, w ośrodku jeździeckim. Oprócz pozytywnego nastawienia na początek nic więcej nie potrzeba.
Dla młodszych adeptów jazdy konnej atrakcyjne może być uczestnictwo w szkółkach jeździeckich. Najczęściej w ramach przynależności do nich można pomagać przy koniach i w budynkach stadniny, dzięki czemu jazdy kosztują mniej. Czasem nawet w zamian za pracę w szkółce można wsiąść na konia bez żadnych kosztów.
Jeżeli poczuliśmy, że konie to jest to, i chcemy kontynuować przygodę z nimi, warto zastanowić się nad zakupem karnetu. Zazwyczaj obejmuje on 10 jazd, a gdy płacimy za nie z góry, możemy zaoszczędzić ok. 10% regularnej ceny.
Jak wygląda pierwsza lekcja?
Pierwsza jazda najczęściej odbywa się na lonży – instruktor prowadzi konia na specjalnej długiej linie, aby jeździec mógł najpierw skupić się na sobie: na tym, jaką postawę przyjmować i jak oddziaływać na zwierzę. Na początkowych lekcjach wykonuje się głównie ćwiczenia mające na celu oswojenie z perspektywą z grzbietu konia, wypracowanie równowagi oraz wyczucie i przyzwyczajenie się do ruchu zwierzęcia. Gdy jeździec opanuje już kontrolę nad własnym ciałem, będzie mógł zacząć uczyć się kierowania koniem. W tym celu trzeba sobie przyswoić, jakie sygnały dawać dla przyspieszenia bądź zwolnienia, ale przede wszystkim jak z koniem współpracować. W końcu jeździectwo to sport polegający na partnerstwie i zaufaniu, a każdy koń jest inny – sztuką jest wyczucie jego potrzeb i dopasowanie własnych reakcji tak, aby komunikacja między jeźdźcem a zwierzęciem była precyzyjna i skuteczna. Warto też pamiętać, że oprócz nauki samych technik jazdy kluczowe jest, by nauczyć się rozumieć „mowę” koni, np.: co znaczy, kiedy zwierzę pochyla głowę, kładzie uszy do tyłu, dlaczego tak ważne jest dla niego przebywanie w stadzie, a nie w odosobnionym boksie.
Na jazdy warto przychodzić wcześniej, by pod okiem instruktora nauczyć się samodzielnego przygotowania konia do zajęć. Dzięki temu szybko się zorientujemy, jak wyszczotkować wierzchowca, osiodłać go i sprawić, by podał nam kopyto, kiedy trzeba je oczyścić.
Jeździectwo mamy we krwi
Przysłowie mówi, że Polak bez konia jest jak ciało bez duszy. Rzeczywiście, te zwierzęta towarzyszą nam on początków historii – Polska słynęła kiedyś z hodowli doskonałych koni bojowych, a w XVI i XVII w. nasza husaria budziła podziw i respekt w Europie. Z czasów zaborów i walk o niepodległość zachowały się opowieści o przyjaźni koni i partyzantów, kiedy człowiek i zwierzę nawzajem ratowali sobie życie. Dzieła sztuki z tego okresu przedstawiają konie wynoszące rannych żołnierzy z pola walki lub wiernie stojące nad mogiłami tych, których nie udało się wyrwać śmierci. Każdy słyszał też opowieści o ułańskiej fantazji – ta konna formacja była elitą wojskową II Rzeczypospolitej.
Nie dziwi więc, że polskie jeździectwo sportowe wywodzi się z wojskowości. Przez wieki zasady przygotowywania koni pod siodło wyznaczała ich użyteczność w walce. Jednak na początku XIX w. w szkołach oficerskich odbywały się jeździeckie konkursy sportowe, dostępne także dla osób spoza armii. W latach 1924–1939 w Centralnej Szkole Jazdy w Grudziądzu, przy udziale Karola Rómmla, Leona Kona i Sergiusza Zahorskiego, wypracowano unikalne zasady stylu jazdy i pracy z koniem, nazwane później polską szkoły jazdy. Dziś możemy powiedzieć, że były to zasady bardzo nowoczesne, polegające na porozumieniu jeźdźca i zwierzęcia oraz ich wzajemnym zaufaniu, połączonych z perfekcją techniczną. Jeżdżący według tych reguł polscy zawodnicy zwyciężali na wielu międzynarodowych zawodach. Dość przypomnieć, że pierwszym polskim medalistą olimpijskim w konkurencji indywidualnej był mjr Adam Królikiewicz, który na igrzyskach w Paryżu w roku 1924 zdobył na koniu Pikadorze brąz w konkursie skoków przez przeszkody.
Hipoterapia, czyli konie, które leczą
Jazda konna, a nawet samo przebywanie z końmi, rozwija nas na wielu płaszczyznach: fizycznej, psychicznej i emocjonalnej. Sport ten znakomicie wpływa na ogólną poprawę sprawności i wytrzymałości. Wzmacnia mięśnie głębokie oraz mięśnie pleców i brzucha, które pomagają utrzymać prawidłową postawę ciała – dzięki temu jeździectwo może być wykorzystywane jako wspomaganie leczenia wybranych wad postawy. Profesjonalna terapia z udziałem koni, czyli hipoterapia, to metoda rehabilitacji psychoruchowej.
Kontakt z tymi zwierzętami i jazda na nich połączona z wykonywaniem dopasowanych przez hipoterapeutę ćwiczeń są szczególnie wskazane dla osób z autyzmem, porażeniem mózgowym, z zespołem Downa, nadpobudliwością psychoruchową, zaburzeniami nerwicowymi. Doskonałe efekty terapeutyczne uzyskują także osoby po amputacjach – mówi dr inż. Katarzyna Olczak, hipoterapeutka, instruktorka jazdy konnej. Taka aktywność jest terapią wieloprofilową: oddziałuje zarówno sensorycznie, psychomotorycznie, jak i psychicznie i społecznie. Same zajęcia rozpoczynają się jeszcze przed wsiadaniem na konia. Bardzo ważny jest moment pierwszego kontaktu ze zwierzęciem – dotyk, pogłaskanie to chwila przełamania strachu i nawiązania więzi emocjonalnej, istotnej w całym procesie.
Celami hipoterapii są: korygowanie postawy ciała i napięcia mięśniowego, zwiększanie zdolności lokomocyjnych, rozwijanie samodzielności i koncentracji, kształtowanie poczucia samoświadomości, zmniejszanie zaburzeń emocjonalnych. Już sama obecność zwierzęcia wpływa uspokajająco na większość ludzi. Ważne, abyśmy pamiętali, że koń to żywa istota, a jego dobrostan zawsze powinien być dla jeźdźca priorytetem.
Hipoterapia jest jedną z wielu form rehabilitacji wieloprofilowej (psychoruchowej). Korzyści z niej wynikające znane były już w starożytności. Konie wykorzystywane w hipoterapii są dobierane pod kątem pożądanych cech – muszą być łagodne i posłuszne, a także dopasowane do wzrostu pacjenta i jego potrzeb rehabilitacyjnych. W Polsce jedną z ras najczęściej wybieranych do hipoterapii są konie huculskie.
Co oni robią na tych koniach, czyli krótko o dyscyplinach
Sport, jakim jest jazda konna, dzieli się na wiele dyscyplin, które mocno się od siebie różnią. Oto najbardziej znane:
Skoki przez przeszkody – chyba najbardziej efektowna dyscyplina – polegają na pokonaniu określonego toru z barierami różnego typu w odpowiednim czasie, tak aby nie strącić żadnej z przeszkód i nie pomylić ich kolejności. Rekord skoku należy do Alberto Larraguibela Moralesa na koniu Huaso, który pokonał przeszkodę o wysokości 247 cm. Ten wyczyn, wpisany do Księgi rekordów Guinnessa, nie został pobity od 1949 r.
W wyścigach konnych biorą udział już dwu-, trzyletnie konie. W Europie ścigają się konie pełnej krwi angielskiej i czystej krwi arabskiej. Wyścig jest ogromnym obciążeniem dla tak młodych organizmów, dlatego budzi kontrowersje. Jazdy na czas odbywają się na specjalnych torach, na których jedno okrążenie ma ok. 2000 m.
Powożenie to dyscyplina, w której człowiek nie siedzi na koniu, lecz komunikuje się z nim, stojąc lub siedząc w specjalnym zaprzęgu. To jedna z najstarszych konkurencji jeździeckich, znana już z greckich igrzysk.
Woltyżerka, czyli połączenie tańca, akrobacji i jazdy konnej, wymaga niebywałej sprawności i harmonii jeźdźca z koniem. Układ gimnastyczny wykonywany jest najczęściej w galopie przy wybranej muzyce. Konkursy w tej dyscyplinie mogą być zarówno indywidualne, jak i grupowe.
Polo to gra powstała na terenach obecnego Iranu i Turkmenistanu, która rozpowszechniła się w Europie w XIX w. Rozgrywają ją na trawiastym boisku dwie czteroosobowe drużyny. Gracze, siedząc na koniach, za pomocą malletów (długie kije) próbują wbić drewnianą, białą kulę do bramki przeciwnika.
Ujeżdżenie wymaga największej harmonii jeźdźca z koniem, a zarazem jest najbardziej elegancką spośród wszystkich dyscyplin, zarówno ze względu na niemal taneczne ruchy konia, jak i piękne przepisowe stroje. Polega na możliwie bezbłędnym i czystym technicznie wykonaniu serii ustalonych wcześniej figur.