Geocaching – znajdź skrytkę i odkryj skarb!

Rozmowa z Jakubem Paradowskim – współzałożycielem Stowarzyszenia Geocaching Warszawa

Czym jest geocaching i skąd on się wziął?

Geocaching jest grą terenową polegającą na poszukiwaniu „skarbów” z wykorzystaniem lokalizacji GPS. Te skarby mogą być bardzo różne – zazwyczaj są to pojemniki ukryte w terenie, w różnych miejscach, czy to w mieście czy na terenach wiejskich, czy na łonie przyrody. W ciągu prawie 25 lat istnienia tej formy aktywności, skrytki pojawiają się coraz częściej w wielu ciekawych turystycznie miejscach. Można więc łączyć poszukiwania ze zwiedzaniem i turystyczną wędrówką.

To dobra rozrywka dla całej rodziny, która sprzyja odkrywaniu ciekawych miejsc. Czasami skrytki są ukryte w pobliżu naszego miejsca zamieszkania i trafiamy w zakamarki o których wcześniej nie mieliśmy pojęcia. Przy każdym punkcie, który jest pokazany na mapie w aplikacji, znajduje się krótki opis tej lokalizacji i wyjaśnienie, dlaczego autor zabiera nas w to miejsce.

Czyli aby rozpocząć zabawę, potrzebna jest aplikacja?

Tak, trzeba pobrać ze sklepu aplikację „Geocaching” i w pierwszym kroku założyć konto. Dobrze jest wymyślić sobie prosty nick, bo później jest on widoczny dla pozostałych użytkowników aplikacji. Również później, po odnalezieniu kesza, musimy swój nick wpisać w tzw. logbook, czyli notes stanowiący dziennik odwiedzin danej skrytki, więc nie powinien być za długi.

Po założeniu konta w aplikacji pojawia się mapa z „pineskami” – tam znajdują się skrytki. Jest ich prawie 60 tys. w Polsce i 3,4 mln na świecie. Po kliknięciu w którąkolwiek z nich widzimy informacje – opis skrytki, czasami wskazówki jak ją znaleźć, status skrytki i poziom trudności w jej odkryciu.

Skrytki różnią się od siebie?

Skrytki, czyli kesze (ang. cache, geocache) mają swoje typy, które wyróżniają się na mapie kolorem. Podstawowe, czyli zielone – to najprostsze, tam idziemy na podane współrzędne i szukamy skrytki. Czerwone – to spotkania (ang. Eventy) z innymi poszukiwaczami. Odbywają się one konkretnego dnia i o wskazanej godzinie. Czasami nie wszyscy mają tyle śmiałości, aby przyjść na event do grupy nieznanych ludzi, jednak po pierwszym spotkaniu większość osób zmienia to nastawienie, bo zazwyczaj atmosfera na spotkaniach jest wspaniała, a pozostali keszerzy są bardzo otwartymi i sympatycznymi osobami. Pomarańczowe kesze to skrzynki wieloetapowe, a granatowe to zagadki, które wcześniej musimy rozwiązać w domu, aby dowiedzieć się, gdzie jest ukryty skarb.

Szukając skrytek, robimy to zawsze w konspiracji, staramy się nie rzucać w oczy z prostej przyczyny – jeśli ktoś zobaczy, że coś ukrywamy lub znajdujemy, a nie będzie wiedział czym jest geocaching, może te skrytkę później zabrać lub zniszczyć. W większych pojemnikach, poza logbookiem, możemy znaleźć fanty na wymianę – np. małe zabawki, które przede wszystkim uwielbiają dzieci. Można je zabrać, ale należy zostawić w zamian coś o podobnej wartości.  Do pojemników nie wkładamy śmieci (biletów, kapsli, kasztanów, kamyków), rzeczy niebezpiecznych (żyletki, igły strzykawek, lekarstwa) a także jedzenia. Kultura szukania jest tutaj ważna.

Jak zaczęła się Pana przygoda z szukaniem skrytek?

Zupełnie przypadkowo. Wchodziłem na Rysy i szedłem sobie jako samotny turysta, bo moja grupa została daleko z tyłu. Powyżej 2000 m n.p.m., gdzie nie było już drzew, schodziła grupa 4 chłopaków. Trzech wędrowało po szlaku, a jeden biegał gdzieś z boku i zaglądał pod skały. Mijając ich zagaiłem o drogę i zapytałem, czemu kolega tak biega dookoła. Zapytali: „Wiesz co to jest geocaching? On szuka skarbów”. Zrobiłem bardzo mądrą minę, powiedziałem, że oczywiście, że wiem (choć wcale nie wiedziałem). Po powrocie do domu zacząłem szukać informacji na ten temat. Stwierdziłem, że jest to super zajęcie dla mnie i szybko się zarejestrowałem. Już następnego dnia po powrocie do Warszawy od razu wypróbowałem, jak wygląda geocaching od strony praktycznej. I tak to trwa już prawie od 11 lat.

Czym zajmuje się stowarzyszenie, którego jest Pan współzałożycielem?

Zajmujemy się przede wszystkim promocją geocachingu. Organizujemy szkolenia, pokazujemy innym na czym to polega, zakładamy cache wyższej jakości, czasami we współpracy z różnymi instytucjami. Osobiście także współprowadzę podcast pt. „Między keszami”, do którego odsłuchania zachęcam. Jest tam ciekawy odcinek dla początkujących „Pokochaj Geocaching”, w którym tłumaczymy bardziej obszernie, o co w tym wszystkim chodzi.

Gdy zetknąłem się pierwszy raz ze skrytkami, byłem pod wrażeniem, że zaczynam odkrywać okolice swojego domu, zaglądać do miejsc, których nie znałem.

Między innymi o to w tym chodzi! Przede wszystkim jednak ruszamy się z domu, nie siedzimy przed telewizorem, komputerem czy telefonem tylko idziemy w teren. Po drugie poznajemy ciekawe miejsca, choć czasem mało spopularyzowane. Na przykładzie Krakowa – kesze nie pokazują nam tylko Sukiennic czy Wawelu, ale dowiemy się, czym jest tzw. kuna obok Kościoła Mariackiego. To łańcuch, do którego kiedyś przykuwano „niegrzeczne” osoby, aby z nich szydzić. Znajdujemy więc skrytkę i dowiadujemy się czegoś więcej o mieście, w którym żyjemy.

Dla kogo jest ta forma spędzenia wolnego czasu? Wciąga bardziej dorosłych, czy młodzież i dzieci?

Kiedyś byłem przekonany, że jest to rozrywka dla osób 40 plus, które nie wychowały się, siedząc w domach przed ekranem. Jednak zmieniłem swój pogląd – bawi się w to sporo młodzieży. Spotykałem także Niemców czy Amerykanów, którzy mówili, że jest to zabawa dla emerytów (bo oni mają pieniądze i czas). Ja sam mam koleżankę, która ma około 80 lat i nieustannie szuka keszy. Zatem jest to aktywność dla ludzi w każdym wieku.

Można się bawić całymi rodzinami?

Tak, oczywiście! Znam wiele rodzin, które szukają skrytek wspólnie – dzieci, rodzice, dziadkowie. Każdy odkrywa coś dla siebie. Dzieci zazwyczaj pojemniki pełne fantów, a dorośli ciekawe turystycznie miejsca. Regulamin geocachingu wymaga, aby osoby poniżej 16 roku życia szukały skarbów pod nadzorem dorosłego.

Czy skrytki są chowane w miejscach, do których trudno dotrzeć i potrzebna jest odpowiednia kondycja?

Oczywiście! Skrytki chowane są bardzo różnie. Tak jak mówiłem, każda skrytka ma swój opis, a w opisie podawana jest jej trudność w skali od 1 do 5 – im mniejsza, tym łatwiejsza do znalezienia. Wszystko można znaleźć w aplikacji. Odpowiednie ikony informują, czy w okolice skrytki można dojechać wózkiem inwalidzkim, rowerem, czy można zabrać psa, czy skrytki dostępne są tylko w określonej porze dnia i roku etc. Ułatwia to planowanie wyprawy, a potem samo poszukiwanie kesza.

Zachęcam wszystkich do pobrania aplikacji, założenia konta i jak najszybszego wybrania się w teren, aby znaleźć swoją pierwszą skrytkę. Aby dowiedzieć się jak wspaniałe rzeczy oferuje geocaching warto także wybrać się na Event bądź posłuchać podcastu „Między keszami”.

Dziękuję za rozmowę i do zobaczenia na szlaku przy keszu!