Biegi patriotyczne: zdrowie, relaks, pasja, święto

Na rowerze człowiek jeździ od dzieciństwa i nawet nie traktuje tego jako sport. Siłownia też pojawia się na życiowej drodze naturalnie, gdy w wieku 16–18 lat bicepsy i tricepsy stają się sensem życia. Basen jako rozrywka może niespodziewanie stać się cotygodniowym nałogiem po czterdziestce. Inaczej jest z bieganiem – z nim zwykle wiąże się jakaś niezwykła historia. Przekonaliśmy się o tym, rozmawiając z bohaterami naszego tekstu. Niektóre opowieści bawią, inne wzruszają, dziwią, a są i takie, które inspirują. Wszystkie natomiast pokazują, że bieganie może być pasją, odskocznią, sposobem na relaks, a czasem wręcz symbolem patriotycznym. Oto kilka z nich – z podkrakowskich Niepołomic, gdzie co roku 11 listopada odbywa się patriotyczny bieg z okazji odzyskania niepodległości przez Polskę.

Marek Burda, prezes MKS Spartakus: nie jest pompatycznie, lecz świątecznie

Organizujemy bieg patriotyczny z okazji Święta Niepodległości w Puszczy Niepołomickiej od 2013 r. Za nami już dziewięć edycji. Cieszę się, że osobiście przyczyniłem się do tego, aby mieszkańcy naszej gminy mogli uczcić patriotyczne święto sportową rywalizacją.

Zależało nam na tym, aby w biegu wzięło udział jak najwięcej osób w różnym wieku, które wspólnie czczą idee niepodległościowe, patriotyczne i wolnościowe. Dlatego każdy uczestnik zostaje uroczyście odznaczony pamiątkowym medalem oraz dyplomem. Przed biegiem wspólnie śpiewamy hymn Polski, a po zawodach odwiedzamy miejsca pamięci narodowej. Nie jest pompatycznie, ale da się poczuć świąteczną atmosferę.

Cieszę się, że z roku na rok przybywa nowych zawodników. Zawsze możemy liczyć na stałych bywalców, którzy biegają całymi rodzinami, ściągają sąsiadów, znajomych, krewnych. Wytworzyła się piękna tradycja. Mam nadzieję, że się utrzyma i za kilka lat ktoś pobiegnie już nie tylko z synem, lecz także z wnukiem.

Karol Dulba (18 lat): bieganie w grupie to prawdziwa petarda

Każdy się zgodzi, że bieganie nie jest dla dziesięciolatka szczególną atrakcją. Dziecko stawia raczej na gry zespołowe, rywalizację, a samotne biegi w lesie zostawia dorosłym. Chyba że to bieg w większej grupie – wtedy sytuacja kompletnie się zmienia. Przynajmniej tak było w moim przypadku. Zawsze lubiłem WF, należałem do tych bardziej wysportowanych. Byłem ministrantem i właśnie w naszej parafii usłyszałem o biegu patriotycznym 11 listopada w Puszczy Niepołomickiej. Mama zachęciła mnie i siostrę do udziału. Mogę się mylić, ale siostra chyba ostatecznie się wymigała. Ja najpierw sceptycznie oceniłem ten pomysł, lecz dałem się namówić i nie żałuję. Bardzo mile wspominam listopadowe wydarzenia. Okazało się, że na starcie spotkałem mnóstwo kolegów, przyjaciół ze szkoły i sąsiedztwa. Mieliśmy do pokonania symboliczną trasę, która nie sprawiła szczególnego kłopotu, ale i tak przyniosła frajdę. Śmialiśmy się, ścigaliśmy, a nawet trochę się wygłupialiśmy. Dla mnie w tamtej chwili najważniejsze było to, że mogłem rywalizować ze swoimi rówieśnikami. Dopiero gdy pojawił się aspekt konkurencji, bieganie mi zasmakowało. Co tu dużo ukrywać: samotne bieganie jest dla mnie po prostu nudne, a w grupie to prawdziwa petarda.

Oczywiście cieszyłem się, że znalazłem się w pierwszej dziesiątce na mecie. Niesamowita atmosfera! Uśmiechnięci ludzie mieli na sobie ubrania w barwach narodowych, a ja czułem, że jesteśmy ze sobą związani: miejscem zamieszkania, lasem, który znamy jak własną kieszeń, wspólnymi znajomymi. Po biegu zawsze siadaliśmy na ławeczkach i gawędziliśmy. Nie mówiliśmy dużo o patriotyzmie, niepodległości, ale ważne było, że mogliśmy ze sobą porozmawiać, być ze sobą. Cenię sobie takie momenty. Teraz już nie biegam, stawiam na siłownię, lecz biegi patriotyczne pozostały w moim sercu. Może jeszcze kiedyś pobiegnę?

Najlepiej zapamiętałem bieg z innej okazji: w naszej parafii zorganizowano bieg z okazji Dnia Mamy. Zająłem wtedy pierwsze miejsce w swojej kategorii wiekowej i moje serce aż chciało się wyrwać z piersi. Złoty medal z biegu w naszej parafii to jedno z moich najcenniejszych trofeów sportowych!

Rozgrzewka przed startem. Pierwszy z lewej – Karol Dulba.
Źródło: archiwum prywatne

Zależy nam na tym, aby w biegu brało udział jak najwięcej osób w różnym wieku, które wspólnie czczą idee niepodległościowe, patriotyczne i wolnościowe. Przed biegiem wspólnie śpiewamy hymn Polski, a po zawodach odwiedzamy miejsca pamięci narodowej.

Marek Burda, organizator Biegu Niepodległości w Niepołomicach.

Grzegorz Stolarz: bieg to zdrowie

Bieganie nie może pojawić się w życiu znienacka. To wykluczone. Tak było i w moim przypadku. Byłem zwyczajnie za gruby, chciałem schudnąć. Próbowałem grać w squasha z kolegą, ćwiczyć crossfit i tak dalej – i nawet mi się podobało. Ale praca, dom, rodzina, dwoje dzieci, ich pasje – to wszystko nie pozwalało na systematyczne treningi. Szukałem alternatywy. Pomyślałem o bieganiu. Wcześniej nigdy tego nie robiłem, lecz spodobało mi się. Biegam już od siedmiu lat, pięć razy w tygodniu. Jestem członkiem grupy „Niepołomice biegają”, która jest głównym organizatorem biegów, w tym jedenastolistopadowego. Koordynuję biegi masowe, ale też sam zaliczam trasę. Cenię sobie takie momenty, bo to okazja, by się spotkać, stworzyć wokół siebie sportową i świąteczną atmosferę, poczuć pozytywne emocje, integrację, sportową rywalizację.

Bieg dla mnie to również, a może przede wszystkim, zdrowie. Jest w naszej grupie biegowej pewien siedemdziesięcioletni pan, Marian. To okaz zdrowia, podziwiam go i chciałbym być jak on, gdy będę miał siedemdziesiątkę na karku.

Jan (18 lat) i Lena Górscy (9 lat): rodzinnie, sportowo i patriotycznie

To Jan wkręcił całą rodzinę w patriotyczne bieganie. Cofnijmy się w czasie.

Rok 2017: Narodowy Bieg Stulecia z okazji rocznicy odzyskania niepodległości przez Polskę dopiero za rok, ale bieg patriotyczny w Niepołomicach odbywa się już po raz piąty. Jan Górski jak zawsze pierwszy zapisuje się na listę lokalnych zawodów. Jak na złość za późno wychodzi z domu. Zanim trafia na miejsce zbiórki, musi przebiec pół lasu. Dociera na czas, lecz gdy staje na linii startowej, czuje, że jego nogi mają dość. Jednak twardziel z niego i nie rezygnuje. Lena, młodsza siostra Jana, wówczas trzylatka, też postanawia wystartować w swojej kategorii wiekowej, ale zżera ją trema, nawet w towarzystwie całej rodziny protestuje i za żadne skarby nie zgadza się na start. Pamiątkowy medal brata zawiesza sobie na szyi i z przyjemnością zajada „wybieganą” drożdżówkę Jana. Rodzice w roli kibiców świetnie się spisują.

Rok 2018: Jan znowu w biegu, nie może być inaczej – w końcu to Narodowy Bieg Stulecia. Lena oczywiście asystuje bratu i ponownie zalicza falstart: przewraca się w połowie trasy i już nie wraca do rywalizacji. Płacze, znowu zawiesza sobie medal brata na szyję, wcina drożdżówkę i marzy o starcie za rok. Rodzice wciąż w roli kibiców, chociaż matka, Anna, jest przygotowana do startu. Żmudnie trenowała przed imprezą, ale tłum umięśnionych biegaczy ją odstrasza. Postanawia poćwiczyć przez kolejny rok.

Rok 2019: Lena ma 5 lat, Jan – 14. Marzenie dziewczynki o pierwszym własnym medalu jest tak mocne, że wygrywa ze stresem i tremą. 10 listopada Lena wybiera się z tatą na trening do lasu, gdzie dzień później odbędzie się jej najprawdziwszy debiut: trasa biegowa wynosi cały kilometr. Pada, jest zimno, wietrznie i paskudnie, jak tylko może być w listopadzie. Lena nie daje za wygraną, gdy ojciec próbuje odwołać trening i zachęca ją do spontanicznego startu następnego dnia. Wsiadają do auta i wyruszają do Puszczy Niepołomickiej. Adrenalina taka, że nie wiadomo, jak przeżyć jeszcze jeden dzień w oczekiwaniu na start. Trening ma nieco ostudzić emocje, przewietrzyć głowę. Gdy dojeżdżają na miejsce, widzą mnóstwo ludzi ubranych w biało-czerwone barwy. Czyżby aż tylu biegaczy przybyło potrenować przed jutrzejszym startem? Aż dziwne, że w taką pogodę nie potrafią usiedzieć w domu. Jednak dlaczego słychać patriotyczne piosenki? Lena jest za mała, aby zrozumieć, dlaczego w lesie panuje tak świąteczna atmosfera. Tata rozgląda się wokół, zagaduje kogoś i po chwili ma dla młodej zawodniczki złe wieści: mama pomyliła daty, bieg patriotyczny w Puszczy Niepołomickiej właśnie się zakończył, bo wyjątkowo zorganizowano go 10, a nie 11 listopada. Dziewczynka niemal do nocy płacze. Czekała na ten start cały rok! Na szczęście w sąsiedniej Wieliczce bieg patriotyczny odbywa się 11 listopada i Lena znowu może spakować swoje biegóweczki do worka.

W Wieliczce też panuje wspaniała atmosfera, z megafonów rozbrzmiewają pieśni patriotyczne, dziewczynka z przyjemnością podśpiewuje. Deszcz już nie pada, bieg będzie na pewno przyjemniejszy niż ten niezaliczony. Na miejscu niespodzianka: trasa wynosi ok. 4–5 km i biegnie przez całe miasto. Mnóstwo zawodników gimnastykuje się, macha nogami, rękami – w końcu 4 km to dla niektórych prawdziwe wyzwanie. Przezorna matka Leny założyła na wszelki wypadek obuwie sportowe i domyśla się, że dorosłym asystentem w biegu patriotycznym córki będzie właśnie ona. Dla pięciolatki to prawdziwy bieg rzeźnika, bo dziewczynka chce za wszelką cenę przebiec całą trasę, oczywiście jako pierwsza, bez zatrzymywania się. Obie kwestie wydają się nie do osiągnięcia. A jednak! Do tej pory mało kto wierzy, że mała dała radę, nie zatrzymała się, dopóki nie przekroczyła mety. Wreszcie dostała to, czego chciała: własny medal, własną drożdżówkę, a nawet własny puchar i dyplom.

Od 2019 r. cała rodzina startuje w biegu patriotycznym w Puszczy Niepołomickiej. Dorośli pokonują trasę 5 km, dzieci – 1 km. Obchodzą Święto Niepodległości sportowo, rodzinnie i patriotycznie.

Lena Górska z ciocią.
Źródło: archiwum prywatne