Jak na emeryturze zostać najszczęśliwszym człowiekiem na świecie

Gdyby w czasach PRL-u nie musiał stać w długich kolejkach po zakupy, mógłby brać udział w maratonach jak dziś jego córka bądź pedałować po małopolskich serpentynach jak jego syn. Gdyby nie był z natury niezwykle odpowiedzialny i przesadnie obowiązkowy, wychodziłby z pracy punktualnie, aby iść na basen lub spacer. Gdyby w jego „poprzednim życiu” pojawił się work-life balance, to w chwili przejścia na emeryturę na pewno byłby bardziej umięśniony i wysportowany, zdrowszy i radośniejszy. Nawet w ostatnim dniu pracy Marcin Urban założył elegancki garnitur i krawat. Przyjechał do biura jako pierwszy, zakończył pracę tradycyjnie długo po godzinach. A potem przyszło jutro, w którym narodził się nowy Marcin Urban: emeryt i najszczęśliwszy człowiek na świecie.

Jest kulturalny, elegancki, konkretny i dokładny, budzi szacunek. Umawiamy się na rozmowę w sobotę o godz. 10.00. Ustalamy, że rano się skontaktujemy i potwierdzimy miejsce spotkania, w zależności od warunków pogodowych. Oczywiście to propozycja niezwykle zorganizowanego pana Marcina. Od razu można wyczuć w nim mistrza planowania i analitycznego myślenia. W sobotę rano to on odzywa się jako pierwszy. Spotykamy się w kawiarence na pływalni. Nasz bohater chce przed 10.00 zrobić kilkanaście rundek w basenie. To symboliczne miejsce na spotkanie z aktywnym emerytem. Zanim rozpoczniemy tę niezwykłą historię o zwykłym emerycie, jeszcze jedna ważna informacja: Marcin Urban całe swoje życie pisze wiersze i fraszki, wydał kilka tomików. Jest poetą!

Gdy patrzę w lustro, widzę, że w mojej sylwetce pojawiły się mięśnie. Albo nigdy ich nie miałem, albo miałem je tak dawno, że już o nich zapomniałem. Nie przypuszczałem, że z wiekiem będę coraz bardziej umięśniony, wysportowany, silniejszy.

Marcin Urban

Na emeryturze

Na emeryturze będę sadził róże,
Będę jadał smacznie – lecz porcje nieduże
Umysł będę ćwiczył regularnie, czyli
Codzienna krzyżówka wieczór mi umili.
Wypocznę nareszcie, wyśpię się do syta,
Filmy pooglądam, książki będę czytał,
Ogródek przy domu wyplewię dokładnie
I pokój posprzątam, by wyglądał ładnie.
Na nudę z pewnością nie będę miał czasu,
Często będę chodził na spacer do lasu
I po chleb do sklepu pójdę na piechotę,
Poza tym przy domu zawsze mam robotę.
Na emeryturze także się przysłużę,
swoim wnukom oraz sztuce i kulturze…
Lecz wiem, że możliwe staną się te cuda
Gdy emerytury dożyć mi się uda.

Pan Marcin był zaskoczony, gdy trafił na statystyki: ok. 25% mężczyzn w naszym kraju nie dożywa emerytury. Wielu – podobnie jak nasz bohater – traktuje życie zawodowe z przesadną powagą, zapominając o zdrowiu, przyjemnościach i pasjach. Nie pamiętają o tym, co nadaje smak życiu i co przynosi prawdziwą radość. Oby nie zabrakło im możliwości, aby to nadrobić, czyli poczuć zapach lasu, posłuchać szumu deszczu i cieszyć się ciepłem wiosny podczas zasłużonej emerytury.

Na basen wysłał mnie mądry lekarz, u którego badałem się systematycznie – wspomina nasz bohater. Gdy lekarz poprosił mnie, abym poruszył głową w taki sposób, aby ucho przybliżyło się do barku, okazało się, że nie umiem tego zrobić. Przez lata pracy nie wykonywałem tego rodzaju ruchów szyją, co sprawiło, że kręgosłup szyjny niebezpiecznie zesztywniał.

Lekarz stwierdził, że pacjent przez wiele lat pracował przed komputerem w niezwykłym skupieniu i napięciu, zatem jego mięśnie, ścięgna, chrząstki, kręgi i stawy skostniały tak, że tylko ruch w wodzie może rozbić tę skamieniałą strukturę. Na basen migiem – zalecił. Ten pomysł początkowo niezbyt się spodobał seniorowi: Mam wadę wzroku, muszę pływać w okularach, co nie jest wygodne, ponadto brzuszek nie ułatwiał pływania. Wstydziłem się też tego, że pływam znacznie gorzej i wolniej niż inni.

Ale poszedł. Wybrał taką godzinę, aby na basenie było jak najmniej ludzi. Początkowo bardzo się męczył. Najpierw nieporadnie się pluskał, później zaczął pływać na plecach, bo to najłatwiejszy styl w przypadku problemów z kręgosłupem, i był gotów uciekać z pływalni najszybciej, jak się da. Jednak każdego kolejnego dnia wracał. Dzień po dniu pływał coraz sprawniej i czuł coraz mniejsze zmęczenie. Po jakimś czasie z radością zauważył, że choć nie zmienił diety, to sporo schudł. To mobilizowało do dalszego wysiłku. Pływając, miał coraz sprawniejsze ruchy i coraz spokojniejszy oddech. Z nikim nie rywalizował.

Porównywałem się tylko z sobą samym – zaznacza pan Marcin. Codziennie czułem się coraz silniejszy, ustanawiałem własne rekordy, z których cieszyłem się jak dziecko. Najpierw sukcesem było to, że udawało mi się żabką przepłynąć całą długość basenu. Potem dwie długości… i tak dalej, aż w końcu w czwartym miesiącu pływania przepłynąłem dziesięć długości toru. Po sześciu miesiącach korzystania z basenu postanowiłem spróbować kraula. Najpierw były to bardzo nieporadne ruchy. Ale potem ciało nabrało wprawy i przepłynąłem pierwszy raz tym stylem całą długość toru. Minęły dwa miesiące – i osiągnąłem życiowy rekord ośmiu długości basenu kraulem. Dzisiaj, gdy patrzę w lustro, widzę, że w mojej sylwetce pojawiły się mięśnie. Albo nigdy ich nie miałem, albo miałem je tak dawno, że już o nich zapomniałem. Nie przypuszczałem, że z wiekiem będę coraz bardziej umięśniony, wysportowany, silniejszy.

Gimnastyka podczas pracy

Jeśli ktoś podczas swojej pracy
Czas w jednej wciąż pozycji spędza
To go na starość czekać może
Z punktu widzenia zdrowia – „nędza”.
Wszak nieruchomość kręgów sprawi,
Że mu kręgosłup zesztywnieje,
A przez niesprawne stawy straci
Mobilność i na ruch nadzieję.
Dlatego – szczerze apeluję,
By przez pięć minut – co godzinę
Wykonać gimnastykę, aby
Usunąć schorzeń tych przyczynę,
Wygiąć kręgosłup w każdą stronę.
Poruszać głową… i rękami,
Oraz dla zdrowia oczu spojrzeć
Na coś, co w dali jest przed nami.
A „niedowiarkom” i „ wstydliwym”
Na koniec grzecznie tu wyjaśnię,
Że Japończycy żyją długo,
Bo u nich tak się robi właśnie.

Od 11 miesięcy Marcin Urban rozpoczyna swój dzień od pływania, przy czym zawsze 30–40 minut spędza na torze basenu pływackiego, a potem korzysta z bicza wodnego i gimnastyki w basenie rekreacyjnym, aby rozruszać każdy odcinek kręgosłupa. Woda zrobiła swoje: uczucia skały skostniałej w karku pan Marcin się pozbył. Nauczony doświadczeniem, apeluje do osób spędzających czas w pracy przed komputerem o regularne ćwiczenia gimnastyczne, zgodne z zaleceniami BHP.

Wraz z wiekiem pojawiają się niedomagania w funkcjonowaniu narządów i układów organizmu. Najczęstszymi są choroby układu sercowo-naczyniowego, osteoporoza, zwyrodnienie stawów. Podstawą działań profilaktycznych u osób starszych jest regularna aktywność ruchowa.

Szczęściarz

Jestem prawdziwym „dzieckiem szczęścia”!
Gdy to wyjaśnię – uwierzycie,
Bo mam dowody, że naprawdę
Trafiło mi się piękne życie.
Zacznę od tego, że przez lata
Spełniłem marzeń swych niemało,
I z różnych trudnych sytuacji
Bez szwanku wyjść mi się udało.
Sukcesy miałem, lecz nie takie,
Aby mi w głowie przewróciły,
Porażki także, jednak one
Dały mi tylko więcej siły.
Poznałem wielu mądrych ludzi
Mam dach nad głową, dobrą pracę,
Zdrowo się trzymam, choć przyznaję,
Że czas niekiedy głupio tracę.
Kostuchy kosa przeszła blisko,
Lecz jednak ocaliłem głowę,
Nawet mój pech miał dobry odcień,
W trudnościach dając szanse nowe.
Ważnym przejawem szczęścia było,
Że zawsze mogłem sam o sobie
Zadecydować, i że nadal
To, co sam postanowię – robię.
Po co to piszę? Już wyjaśniam:
Nie dla przechwałek, lecz dlatego,
By każdy z was zdał sobie sprawę
Z wielu wymiarów szczęścia swego!

Pan Marcin mówi o sobie: jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Robi to z premedytacją i pełną świadomością, że każde powtórzenie tej pozytywnej regułki ugruntowuje w nim samym to przekonanie. Nie oznacza to wcale, że w jego życiu nie było porażek, trosk, rozwidleń i ostrych zakrętów. Jak u każdego, czasem było ostro pod górę, a zdarzało się, że i ślizgiem w dół. Jednak jesteśmy kowalami własnego losu, sami decydujemy o swoim życiu, kształtujemy je.

Ruch nie tylko pobudza do rozwoju mięśnie i ścięgna, ale również mózg, bo tworzy nowe ścieżki neuronowe. Obecnie dbając o zdrowie i sprawność, nie tylko pływam, lecz także codziennie chwytam za kijki nordic walking i wyruszam na wędrówkę. Trasa nie odgrywa głównej roli. Może to być gęsty las pachnący kwaśną ziemią, może być park, łąka, chodnik przy drodze. Ważny jest ruch. Staram się co najmniej godzinę spędzić z kijkami. A dodatkowo dla pobudzenia aktywności mózgu polecam wykonywanie całkiem nowych czynności, takich jak… chodzenie tyłem – podsumowuje senior.

Pan Marcin codziennie spaceruje z kijkami nordic walking.
Źródło: archiwum prywatne

Sens starości

Starość nie musi być jak przekleństwo
I wieczny smutek nad przemijaniem,
Bo przecież dobrych zdarzeń i piękna
Z przeszłości zmazać nikt nie jest w stanie.
Skoro dożyło się swej starości
To już jest dowód szczęścia… a przy tym
Łatwej jest rozstać się z codziennością
Będąc dni swoich naprawdę sytym…

Marcin Urban czerpie z życia pełnymi garściami. Pisze wiersze, wydaje kolejne tomiki poezji (nie dla sławy czy zarobku, lecz dla siebie, przyjaciół, rodziny, znajomych), jego felietony ukazują się w lokalnej prasie. Pasjonuje się sztuką japońską, maluje, prowadzi wieczory poetyckie, uczestniczy w nocach poetów. Brakuje mu doby, aby nasycić się wszystkim, co dobre (poza jedzeniem, bo w tym nasz bohater jest niezwykle zdyscyplinowany), naprzytulać się z wnukami i przekazać im nieco życiowej mądrości.