Właściciele psów są osobami bardziej aktywnymi fizycznie. Badania to potwierdzają!

– Nie mieliśmy w planach posiadania psa. Ani w moim domu, ani w domu męża nigdy nie było czworonogów, więc w ogóle o tym nie myśleliśmy – mówi Justyna Bąk, mama 11-letniej Natalki. Pomysł zrodził się, kiedy u ich córki wykryto zaburzenia nadnerczy. Musiała przyjmować leki powodujące gwałtowny przyrost wagi i z drobnej dziewczynki stała się tą, z której rówieśnicy drwili po kątach.

Natalia nigdy nie była fanką aktywności, ale też nie uznawaliśmy tego za problem, bo była szczupła i zdrowa. Przewartościowaliśmy myślenie, gdy pojawiły się choroba i nadwaga – opowiada Justyna. Zaczęły się poszukiwania pomysłów, jak zmotywować córkę do ruchu. Wizja basenu od razu spotkała się z dezaprobatą, bo Natalka wstydziła się założyć strój kąpielowy. Z różnych powodów, także zdrowotnych, odpadły również między innymi bieganie i fitness. Rodzice 11-latki starali się wyciągać ją na spacery czy wycieczki w góry. Podczas jednej z nich – zimowej – w pensjonacie, w którym się zatrzymali, część gości uczestniczyła w zorganizowanym przez gospodarzy kursie dogtrekkingu (wędrówka z psem przypiętym do właściciela za pomocą linki lub szelek). Dziewczynka zachwyciła się najpierw zwierzakami, a później samą ideą górskich wędrówek z czworonożnym przyjacielem u boku.

Rodziców nie trzeba było długo namawiać, bo zarówno Justyna, jak i jej mąż Krzysztof lubią zwierzęta, choć własnych nigdy nie mieli. Już po miesiącu w domu pojawił się psiak podobny do owczarka niemieckiego (przygarnięty ze schroniska), który otrzymał zobowiązujące imię Herkules. Po mniej więcej dwóch miesiącach wspólnej rozgrzewki Her (tak na niego wołają) i Natalia byli gotowi do pierwszego startu w dogtrekkingu na dystansie 10 kilometrów (zakładali, że zawrócą przed czasem). Pokonali całą trasę bez problemu – choć bez miejsca na podium, to z ogromną satysfakcją. Kolejne starty były tylko lepsze.

Są twarde dowody

Badania nie pozostawiają złudzeń: posiadanie psa pozytywnie wpływa na aktywność fizyczną, nawet jeśli ktoś nie planuje startu w zawodach z udziałem swojego przyjaciela. Już sama konieczność codziennych spacerów wymusza na nas ruch, do którego bez czworonoga często nie mielibyśmy okazji. Jak podają naukowcy z Uniwersytetu w Liverpoolu na łamach pisma „Scientific Reports”, właściciele psów w ciągu tygodnia spacerują około 300 minut. Dla porównania osoby, które nie posiadają czworonoga, spędzają na spacerach średnio aż o 100 minut mniej. Ci pierwsi spełniają też zalecenia dotyczące aktywności fizycznej aż czterokrotnie częściej.

Wyniki badań są oparte na dużej próbie – wzięło w nich udział około 700 osób żyjących w 385 gospodarstwach domowych. Naukowcy zadbali o odpowiedni dobór ochotników: były to osoby mieszkające w okolicy o podobnym dostępie do parków, chodników, ścieżek i innej infrastruktury sprzyjającej podejmowaniu ruchu. Badani wypełniali ankiety dotyczące czasu spędzonego na aktywności oraz podjętej formy ruchu. Niektórych wyposażono dodatkowo w urządzenia monitorujące poziom aktywności.

Już na pierwszy rzut oka widać było, że pies sprzyja ruszeniu się z kanapy. Sama konieczność wyprowadzenia czworonoga sprawiała, że posiadacze psów w większości spełniali zalecenia dotyczące 150 minut umiarkowanego wysiłku fizycznego tygodniowo. Wielu z nich znacząco przekraczało tę zalecaną minimalną dawkę ruchu.

Ustalenia brytyjskich naukowców dowodzą także zbawiennego wpływu posiadania psa na aktywność dzieci. W domach, w których mieszka czworonożny przyjaciel, najmłodsi spędzają na spacerach średnio 100 minut tygodniowo, a kolejnych 200 poświęcają na aktywną zabawę ze zwierzakiem. Zostawiają tym samym daleko w tyle rówieśników bez pupila.

Co ciekawe, okazało się, że właściciele psów są aktywni nie tylko za sprawą przymusowych spacerów. Ta grupa znacznie chętniej podejmuje też inne formy ruchu, między innymi bieganie, jazdę na rowerze czy korzystanie z zajęć na siłowniach. Jak podkreślają autorzy badań, sama chęć zwiększenia aktywności nie może oczywiście być jedyną motywacją do wzięcia pod swój dach czworonoga. Pies potrzebuje opieki i uczucia, dlatego tę decyzję należy zawsze podejmować z rozwagą, biorąc pod uwagę wszystkie za i przeciw.

Wcześniejsze ustalenia naukowców udowodniły, że posiadanie psa redukuje poczucie społecznej izolacji, zwłaszcza u osób żyjących samotnie. Sama potrzeba wyjścia zmusza do zdjęcia rozciągniętego dresu. Przed domem częściej nadarza się okazja do przypadkowych rozmów, a na osiedlach właściciele psów często stanowią swego rodzaju kluby: spotykają się o konkretnych godzinach, by ze sobą porozmawiać i miło spędzić czas – i pozwolić psom wybiegać się we własnym towarzystwie.

W Szwecji uczeni wzięli także pod uwagę wpływ posiadania psa na stan zdrowia osób po zawałach lub udarach mózgu. Przyjrzeli się niemal 182 tysiącom obywateli, którzy przeszli zawał (wśród nich 6% posiadało psa) oraz ponad 155 tysiącom osób po udarze (z których 5% miało czworonoga). Okazało się, że samotni posiadacze psów po zawale wykazują o 33% niższe ryzyko zgonu, zaś po udarze ryzyko to spada o 27%. Autorzy badań podkreślili, że na wynik z pewnością wpływa fakt, iż posiadanie pupila zwiększa aktywność fizyczną, a ta jest ważnym elementem profilaktyki u osób, które przeszły wspomniane choroby.

Analiza wyników badań zespołu ze Szpitala Uniwersyteckiego im. św. Anny w Brnie pokazuje, że pies pomaga również utrzymać zdrowie serca. Z kolei eksperci z Uniwersytetu Florydy dowiedli, że kontakt z czworonożnym przyjacielem pomaga dzieciom w redukcji stresu. Jak widać, pozytywne oddziaływanie tych zwierząt na zdrowie i samopoczucie jest nie do przecenienia.

Pies także dla seniorów

Polscy naukowcy (z Akademii Wychowania Fizycznego w Katowicach, Wyższej Szkoły Biznesu w Dąbrowie Górniczej, Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach oraz Wyższej Szkoły Administracji w Bielsku-Białej) przyjrzeli się wpływowi posiadania psa na aktywność fizyczną i jakość zdrowia ludzi w starszym wieku. Do badania zakwalifikowali 123 osoby w wieku od 65 do 84 lat – właścicieli psów od co najmniej roku oraz tych, którzy czworonoga nie mieli i nie mają. Analiza kwestionariuszy wypełnionych przez uczestników pokazała, że posiadanie psa wywiera istotny wpływ na poziom aktywności fizycznej osób starszych. Właściciele zwierzaków czuli się ogólnie zdrowsi, częściej też wykazywali dobrostan emocjonalny.

W hrabstwie Norfolk wpływ psa na aktywność sprawdzono na grupie ponad 3000 seniorów, którzy – oprócz odpowiedzi na pytania o posiadanie i wyprowadzanie czworonoga – mieli przy sobie przez 7 dni urządzenie rejestrujące ich aktywność fizyczną, tak zwany akcelerometr. Posiadanie psa okazało się jednym z najskuteczniejszych sposobów na pokonanie standardowego spadku aktywności w wieku senioralnym. W wyniku analizy zebranych danych angielscy badacze mogli jasno stwierdzić, że czworonogi znacząco zachęciły osoby starsze do wyjścia na świeże powietrze (i to nawet podczas złej pogody), poprawiając ich samopoczucie i ogólny stan zdrowia.

Seniorzy zazwyczaj świetnie radzą sobie z psami. Trzeba jednak pamiętać, że posiadanie zwierzaka nie powinno być ciężarem, ale ma stanowić źródło satysfakcji i pozytywnych emocji. Warto zatem wybrać odpowiednią rasę. Osobom starszym zaleca się rasy o umiarkowanej i małej aktywności, czyli wszelkiego rodzaju psy do towarzystwa, takie jak mopsy, shih tzu czy maltańczyki, ponieważ nie mają one wielkich potrzeb ruchowych. Z dużych zwierzaków łatwe w obsłudze i mniej wymagające ruchowo są na przykład berneńskie psy pasterskie, nowofundlandy i labradory, wyselekcjonowane tak, by nie mieć mocno wyczulonego myśliwskiego nosa.

Seniorom planującym pokonywać z czworonogiem dłuższe dystanse może się przydać kilka gadżetów, które ułatwią spacery zarówno im, jak i pupilowi. Po pierwsze: szelki dla psa, ponieważ aktywności na obroży nie są zbyt przyjemne dla zwierzaka. Po drugie: amortyzowana smycz, która odciąża stawy czworonoga, a zarazem kręgosłup właściciela. Po trzecie: pas biodrowy, zwykle używany do biegania, w tym przypadku uwalniający ręce od smyczy (przypinamy ją do pasa).

W grupie raźniej

Rodzina Bąków nie ma wątpliwości, że Herkules rozruszał całą trójkę. Justyna zapisała się do kilku internetowych grup, w których miłośnicy dogtrekkingu organizują wspólne wyjścia w góry. Niespodziewanie aktywność z psem stała się ich wspólną pasją. Spędzają na niej nie tylko weekendy, lecz nawet sylwestra: przed południem 25 kilometrów w Beskidach, po południu odpoczynek, a później zabawa do rana. Dla piesków również przewidziano atrakcje: sylwestrowe smakołyki, a przed północą relaks w specjalnie wyciszonej sali, do której nie dociera tak intensywnie hałas fajerwerków.

Podczas wycieczek z czworonogami nawiązują się przyjaźnie, na które wcześniej rodzina nie zawsze miała czas. Najważniejsza jest jednak przemiana Natalii. Nie chodzi tylko o to, że straciła dotychczas 9 kilogramów. Istotne jest, że nauczyła się pokonywać swoje słabości. – Przebycie dystansu, który kiedyś wydawał się nie do pokonania, dało jej siłę i więcej wiary. Dzięki temu łatwiej radzi sobie z uszczypliwościami ze strony rówieśników – wyjaśnia Justyna.